Odsłony Dnia Matki

Dzień Matki wplątany jest w gęstą sieć kulturowych tradycji – czy dzisiejsze sposoby świętowania i treści związane z tą datą w jakikolwiek sposób się do nich odwołują? Na początek trochę geografii. Dzień Matki należy do […]


Dzień Matki wplątany jest w gęstą sieć kulturowych tradycji – czy dzisiejsze sposoby świętowania i treści związane z tą datą w jakikolwiek sposób się do nich odwołują?

Na początek trochę geografii. Dzień Matki należy do świąt o charakterze międzynarodowym – obchodzi się je w ponad czterdziestu krajach. Co ciekawe 26 maja to data wybrana na świętowanie jedynie w Polsce. W większości państw – jak m.in. USA, Niemcy, Czechy, Brazylia czy Szwajcaria – dzieje się to w drugą niedzielę maja. Są też miejsca, w których Dzień Matki wcale nie znajduje się w kalendarzu wiosennych świąt – w Norwegii wybrano drugą niedzielę lutego, w Tajlandii 12 sierpnia (data urodzin obecnej królowej), natomiast w Rosji ostatnią niedzielę listopada. W kilku krajach (jak np. Armenia, Białoruś) podwójną rolę spełnia Dzień Kobiet. Mongołowie łączą dwie okazje i 1 czerwca obchodzą wspólny Dzień Matki i Dziecka.

Teraz co nieco historii. Popularność majowego terminu to zapewne spadek po kulturze antycznej – w Grecji wiosną celebrowano święta matek-bogiń, a szczególny hołd składano bogini Rei jako matce wszechświata i wszystkich bóstw. W Rzymie natomiast przez trzy majowe dni trwały uroczystości ku czci bogini Cybele, matki bogów, zwane Hilariami. Szukając kolejnych przykładów świąt nawiązujących do postaci matki, trzeba przenieść się do szesnastowiecznej Anglii i Szkocji – tam zwyczaj powrócił, ale w odsłonie połączonej z religią chrześcijańską. Dzień przybrał nazwę „Niedzieli u Matki” (Mothering Sunday) i przypadał w każdą czwartą niedzielę Wielkiego Postu – do dziś jest to w Wielkiej Brytanii obowiązujący termin. Mariaż z religią poległ na tym, że wierni mieli tego dnia za zadanie udać się do kościoła, w którym zostali ochrzczeni (katedra-matka), co często było równoznaczne z powrotem w strony rodzinnego domu i wizytą u własnej rodzicielki. Sprzyjał temu fakt, że wolne od pracy mieli wówczas wszyscy, nawet służący i parobkowie. Do tradycji celebrowania tego spotkania należało obdarowywanie „matczynym ciastem” i błogosławienie dzieciom w dalszej, już samodzielnej drodze życia.

Aby dopełnić obrazu warto się jeszcze wybrać za ocean. Tam historia święta sięga połowy XIX wieku – i wiąże się z postacią nauczycielki i aktywistki Ann Marii Reeves Jarvis. Powołała ona Klub Dnia Matczynej Pracy (Mother’s Day Work Clubs) pozyskujący pieniądze na leczenie i pomoc matkom cierpiącym na gruźlicę. Sama straciła ośmioro z dwunastki swojego potomstwa. Nie przerywała jednak nigdy swojej pracy społecznej. Biorąc pod uwagę losy kobiety, której dedykowane jest to święto w Stanach, jego przekaz wydaje się być inny. Nie chodzi o wdzięczność dla matki za wszystko, co zrobiła dla swojego potomstwa, ale raczej społeczne zaangażowanie w imię wartości wiązanych z macierzyństwem. Ann Marie zmarła właśnie w drugą niedzielę maja w 1905 roku. Dwa lata później jej córka Anna Jarvis zorganizowała małe obchody upamiętniające śmierć matki, ponowiła je w kolejnym roku i wówczas pojawiła się u niej idea stworzenia święta stanowiącego podziękowanie za trud i pracę wkładaną przez matki w wychowanie. Anna powołała w 1912 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Dnia Matki (Mother’s Day International Association), które promowało tę koncepcję i organizowało wydarzenia. Prezydent Woodrow Wilson na wniosek Jarvis zatwierdził w 1914 roku Dzień Matki jako narodowe święto.

© Old New Stock
© Old New Stock

Logika rynku

Zostańmy jeszcze chwilę w Stanach i przyjrzyjmy się losom święta tam, ponieważ podobną drogą – choć nieco później – przeszło ono w innych częściach świata. Symbolem dnia stał się goździk, ulubiony kwiat matki Jarvis. Fakt ten szybko wykorzystali kwiaciarze – z niedrogiego, sprzedawanego po 15 centów kwiatka, stał się świątecznym obowiązkowym prezentem, ale już za… dolara. Po nich okazję do zarobku dostrzegli także inni przedsiębiorcy, którzy od ubiegłego stulecia wykorzystywali już w ten sposób Dzień Świętego Walentego. Przygotowali więc podobny arsenał produktów – kartki okolicznościowe, słodycze, biżuterię itp. – tyle, że dedykowanych matkom. Wystarczy w okresie poprzedzającym 26 maja przejrzeć kilka kobiecych pism lub zajrzeć na popularne portale, by stwierdzić, że dziś konsumowanie to dominujący sposób celebrowania tego wydarzenia. W zamieszczonych tam artykułach znajdziemy setki porad dotyczących tego, co kupić mamie (na marginesie: nic związanego z kuchnią – aby uniknąć zawężania roli matki do bycia gospodynią domową, nic przypominającego o mijających latach – krem przeciwzmarszczkowy będzie straszliwym faux pas) lub jak spędzić z nią ten dzień – jednak i tu większość ofert ma charakter, często zupełnie jawnie, reklamowy: wspomina się o możliwości rodzinnego przygotowania kolacji, ale jako alternatywę podaje wspólny udział w kursie gotowania. Sposobu na stworzenie atrakcji odpowiedniej na ten dzień szukają wszyscy – salony urody, SPA, kawiarnie, galerie handlowe, szkoły fitness, istnieją aplikacje na telefon pozwalające wysyłać elektroniczne czekoladki lub po prostu odliczające dni dzielące od tego święta.

Ten komercyjny potencjał Dnia Matki ujawnił się już za życia Jarvis i budził jej sprzeciw. Jarvis nie akceptowała radykalnego odejścia od wyjściowej idei intymnego święta rodzinnego. Jej bunt był na tyle duży, że bojkotowała ona masowe imprezy organizowane z okazji Dnia Matki, a w 1925 roku została aresztowana za zakłócenie konwencji American War Mothers – która do obchodów święta również posługiwała się emblematem goździka. Jarvis traktowała całe wydarzenie jako własność intelektualną. Żeby chronić Dzień Matki przed wpływem konsumeryzmu zdobyła prawa autorskie zarówno do nazwy jak i symbolu goździka, co doprowadziło do odwołania wielkich obchodów planowanych w Nowym Jorku.

Jak pokazują dzisiejsze praktyki, Jarvis swoją walkę przegrała. Dziś Dzień Matki to druga po Walentynkach okazja do zebrania rekordowego utargu przez kwiaciarnie. Praktyki dotyczące Dnia Matki – ale i wielu innych świąt pierwotnie pochodzących z innego porządku – są dowodem dokonującej się na naszych oczach sakralizacji konsumpcji. Cykliczny kalendarz uroczystości przekłada się dziś na zwyczaje handlowe i usługowe – tradycyjne obrzędy zostają wyparte przez zwyczajowo kupowane produkty.

Niepoprawny Dzień Matki?

Znamienne, że w 101 lat po tym, jak Jarvis powołała Stowarzyszenie Dnia Matki amerykańska pisarka Anne LaMott opublikowała tekst „Dlaczego nienawidzę Dnia Matki”. Powody? Jej zdaniem święto utrwala kłamstwo zakorzenione w kulturze: że bycie matką jest większą wartością niż kobietą bezdzietną, stanowiąc jakoby trudniejszą ścieżkę życia. Według pisarki – skądinąd autorki popularnej w USA autobiograficznej książki o samotnym wychowywaniu dziecka – lista osób pokrzywdzonych świętowaniem takiego dnia jest długa, znajdują się na niej: kobiety, które nie zdecydowały się na macierzyństwo, jak również te, którym mimo prób nie udało się zostać matką lub straciły potomstwo oraz osierocone dzieci. Tekst wywołał całą lawinę komentarzy – większość miała charakter polemiczny, a często przybierały także obronny ton.

Pójście za logiką LaMott wymagałaby zlikwidowania wielu – jeśli nie wszystkich – obchodzonych przez określone grupy dni. Nie dałoby się oszczędzić ani Dnia Dziecka, ani Dnia Chorego, ani Dnia Pokoju – bo zawsze znajdą się potencjalnie zranieni obchodami. Celebrowanie określonego dnia to przede wszystkim wybór i nie zawsze musi on determinować radosne podejście – może być okazją do poruszania poważnych problemów (np. w 2004 roku członkinie Ruchu Samotnych Matek protestowały po zlikwidowaniu Funduszu Alimentacyjnego).

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa