Czarnogóra: szansa na nowe rozdanie
Najdłużej rządzący europejski przywódca, prezydent Czarnogóry Milo Đukanović po ponad 30 latach sprawowania władzy przegrał wybory prezydenckie. Co to oznacza dla przyszłości kraju?
Odkąd partia Đukanovicia przegrała wybory parlamentarne w 2020 r., Czarnogóra pogrążyła się w głębokim kryzysie politycznym, naznaczonym sporami wokół polityki tożsamości, korupcją, przestępczością i nadużyciami władzy. Jednak niektóre z tych problemów mogą zostać rozwiązane dzięki tej tektonicznej zmianie w polityce Czarnogóry.
Relacjonując wybory prezydenckie w Czarnogórze, BBC opisało spodziewane wyniki w następujący sposób: prozachodni, wieloletni urzędujący prezydent Milo Đukanović został pokonany przez centrowego Jakova Milatovicia, wspieranego z kolei przez partie bliskie Serbii, Rosji i Serbski Kościół Prawosławny.
Podobnie jak w przypadku innych zachodnich mediów, ta narracja, choć uproszczona, pokazuje, dlaczego Zachód tolerował kontrowersyjne rządy przywódcy, który rządził najdłużej w Europie. Milo Đukanović był niekwestionowanym liderem Czarnogóry przez 32 lata, znacznie dłużej niż rządy Łukaszenki na Białorusi.
Zawsze obecny
Đukanović objął pierwsze stanowisko polityczne – premiera Czarnogóry w 1991 r. Miał wtedy 29 lat. Od tego czasu siedmiokrotnie był premierem i dwukrotnie prezydentem.
Na początku był komunistą – w rzeczywistości jego partia – Demokratyczna Partia Socjalistów Czarnogóry (DPS) była kontynuatorką Komunistycznej Partii Czarnogóry, a następnie zagorzałym zwolennikiem Slobodana Miloševicia i serbskim nacjonalistą.
Gdy dyktatura Miloševicia stawała się coraz mniej popularna, naznaczona trudnościami gospodarczymi i łamaniem praw człowieka, porzucił sprawę serbską i stał się głośnym krytykiem serbskiego nacjonalizmu.
W 2006 r. odegrał kluczową rolę w ogłoszeniu niepodległości przez Czarnogórę i cieszył się statusem zbliżonym do „ojca narodu”. Potem nastąpiła intensywna współpraca z bogatymi Rosjanami, którzy wykupili znaczną część wybrzeża Czarnogóry. Kiedy ta współpraca okazała się zbyt problematyczna, zrobił kolejny zwrot i wprowadził Czarnogórę do NATO.
W ciągu tych 30 lat przeciwko Đukanoviciowi wielokrotnie prowadzone były śledztwa m.in. włoskiej policji czy DEA. Było to w związku z podejrzeniami o jego powiązania z czarnogórskimi kartelami narkotykowymi (które są jednymi z najbardziej istotnych przemytników kokainy w Europie). Został także oskarżony o szerzącą się korupcję, wraz z całkowitym przejęciem instytucji publicznych.
Jedną z najważniejszych zachodnich wartości jest założenie, że rządy powinny być zmienne. Zastanawiające jest zatem, dlaczego zachodnie media nazywają Đukanovicia „prozachodnim” i są o wiele bardziej powściągliwe w stosunku do 36-letniego Jakova Milatovicia, absolwenta Oksfordu, bez żadnego bagażu politycznego wraz z przyzwoitym doświadczeniem w międzynarodowych instytucjach gospodarczych i finansowych.
Być może odpowiedź na to pytanie może wyjaśnić, dlaczego Zachód tak długo tolerować reżim Đukanovicia, a także dlaczego ostatecznie upadł.
Utrata władzy i kryzys konstytucyjny
Spadkowy trend partii prezydenta Đukanovicia (DPS) można przypisać wyborom parlamentarnym w 2020 r. Zasadniczo, rosnące niezadowolenie społeczne było rezultatem próby przejęcia majątku Serbskiej Cerkwi Prawosławnej (największego wyznania w kraju, reprezentującego mniejszość serbską i zdecydowaną większość czarnogórskich chrześcijan) przez Đukanovicia. Doprowadziło to do procesji religijnych, organizowanych przez Kościół i oburzoną ludność.
Podczas gdy Đukanović usilnie starał się zrzucić winę na tradycyjnych podejrzanych – Serbów i Rosjan – za wtrącanie się w sprawy wewnętrzne Czarnogóry, to ostatecznie koalicja Czarnogórców, Serbów, Albańczyków, Kościoła, sektora cywilnego i wszystkiego pomiędzy, wytrąciła rządy jego partii w 2020 r. Po raz pierwszy od 1945 r., rząd w Czarnogórze został pozbawiony mandatu w procesie demokratycznym.
Jak w większości przemian, sytuacja po tej porażce stała się jeszcze bardziej niestabilna. Odkąd partia Đukanovicia straciła władzę, nastąpiły trzy kolejne rządy. Najpierw opozycyjni Serbowie utworzyli rząd pod przewodnictwem Zdravko Krivokapicia, ale potrzebowali wsparcia Dritana Abazovića, etnicznego Albańczyka, wówczas „ulubieńca Zachodu”. Następnie prezydent Đukanović obalił ten rząd, a jego partia powróciła z Abazovićem jako premierem.
Wkrótce potem premier Dritan Abazović podpisał przełomowe porozumienie z Serbskim Kościołem Prawosławnym, które cofnęło próby odebrania kościelnej własności, rozstrzygając w ten sposób kwestię, która dramatycznie podzieliła czarnogórskie społeczeństwo.
Rozwścieczony prezydent Đukanović doprowadził do upadku drugiego rządu po 2020 r. Obecnie większość parlamentarna dzielona przez Dritana Abazovicia i niektóre partie serbskie nie jest w stanie utworzyć rządu, ponieważ Đukanović od połowy 2022 r. odmawiał im mandatu.
Następnie Czarnogóra miała „rząd techniczny”, podczas gdy w tle trwał kryzys konstytucyjny: nie można było utworzyć Trybunału Konstytucyjnego Czarnogóry i kilku innych kluczowych instytucji.
Wynikało to po części z faktu, że część dygnitarzy w tych instytucjach została aresztowana za korupcję i współpracę z przestępczością zorganizowaną – co ciekawe, wliczając w to całe kierownictwo policji – a po części dlatego, że różne podmioty w krajobrazie politycznym Czarnogóry blokują wszelkie działania.
Nowy głos w Czarnogórze
Tendencja spadkowa partii Đukanovicia trwała od tamtej pory w różnych wyborach lokalnych. Przede wszystkim, jego partia przegrała wybory w największym mieście i stolicy – Podgoricy.
W tych wyborach faworytem okazała się nowa opcja, wprowadzając kolejnego gracza na scenę polityczną 600-tysięcznego kraju. Jest to powstały niedawno ruch „Europe, Now!”, na czele którego stoi młody Milojko Spajić i równie młody prezydent-elekt Jakov Milatović. W rzeczywistości Milojko Spajić był kluczowym liderem, ale nie pozwolono mu ubiegać się o fotel prezydenta, ponieważ ma podwójne obywatelstwo (zarówno czarnogórskie, jak i serbskie).
Tym samym, mniej znany wcześniej polityk o stosunkowo niewielkim doświadczeniu politycznym został faworytem i położył kres 32-letnim rządom Milo Đukanovicia. Warto odnotować, że Jakov Milatović miał cztery lata, gdy jego przeciwnik doszedł do władzy.
Jego miażdżące zwycięstwo było możliwe nie tylko dlatego, że jest po prostu młody. Poparła go cała mniejszość serbska, znaczna część czarnogórskiej opcji, całe społeczeństwo obywatelskie, wszystkie partie obywatelskie, Kościół serbski, etnicznie albański premier i tak – zarówno prorosyjskie, jak i proeuropejskie partie w Czarnogórze.
Tego rodzaju koalicja przeciwstawnych i sprzecznych opcji jest prawie niemożliwa. Jednak po trzech dekadach Czarnogórze udało się obalić rządy jednego człowieka i jego partii w dwóch w pełni demokratycznych wyborach.
Prawdziwe konsekwencje tych wyborów mają większe znaczenie na charakter polityki lokalnej, aniżeli wpływ na politykę zagraniczną lub pozycję strategiczną Czarnogóry; wszystkie partie w ostatnich wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych z 2020 r., nominalnie opowiadały się za przystąpieniem Czarnogóry do Unii Europejskiej. Co więcej, mimo usilnych wysiłków Đukanovicia, narracja, że politycy i partie wspierane przez serbską lub ortodoksyjną stronę są przeciwne państwowości Czarnogóry i opowiadają się za Rosją, nie jest wystarczająco wiarygodna. Mówiąc najprościej, bycie „antyserbem” nie jest już rozumiane jako bycie prozachodnim i vice versa.
Nękana przez nawał wewnętrznych podziałów, Czarnogóra jest daleka od zakończenia zawirowań politycznych. Chociaż wybory prezydenckie były warunkiem wstępnym jakiegokolwiek pojednania narodowego między dwiema największymi grupami etnicznymi w Czarnogórze, nowe wybory parlamentarne odbędą się w czerwcu i dopiero pokażą czy nowa koalicja utrzyma się po tym jak Milo Đukanović został pokonany.
Niemniej, warto zauważyć, że serbskie poparcie (lub nawet wątpliwe i wysoce nieuzasadnione twierdzenia o rosyjskim poparciu) nie wystarcza, aby zdyskredytować fakt, że najmniejszy bałkański naród zmienił ustrój po jednej trzeciej stulecia. I zrobił to w najbardziej osobliwy dla Bałkanów sposób – poprzez najszerszą możliwą koalicję różnych (czasami diametralnie przeciwstawnych) opcji politycznych, które łączy nominalne pragnienie pokojowego współistnienia.
Byłoby oczywiście naiwnością twierdzić, że od teraz wszystko w Czarnogórze będzie idealne. Czarnogórski tygiel polityczny z pewnością będzie trwał nadal, a restrukturyzacja instytucji i systemów politycznych będzie musiała być głębsza niż w innych częściach Bałkanów.
Naiwnością nie jest jednak oczekiwanie, że prawdziwemu przejawowi procesów demokratycznych i zachodnich wartości należy się uznanie, zwłaszcza przez media najwyższej jakości, takie jak BBC. W przeciwnym wypadku, nazywanie pana Đukanovicia „prozachodnim” przyniesie złą sławę wszystkim mieszkańcom Zachodu.
—
Jan Farfał – stypendysta programu Marcina Król 2022/2023 w „Visegrad Insight”. Doktorant w Oxford School of Global and Area Studies. Bada, w jaki sposób emigracyjne czasopisma zwracały się do swoich społeczeństw za żelazną kurtyną. Jest pracownikiem naukowym w projekcie „Europa w zmieniającym się świecie”, prowadzonym przez prof. Timothy’ego Gartona Asha i prof. Paula Bettsa w Centrum Studiów Europejskich na Uniwersytecie w Oksfordzie.
Vukan Marković – doktorant University of Cambridge. Historyk, publicysta, ekspert ds. bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej.
Artykuł powstał w ramach programu współpracy głównych tytułów prasowych w Europie Środkowej prowadzonego przez Visegrad Insight przy Fundacji Res Publica. W języku angielskim ukazał się na łamach Visegrad Insight.
Fot. András Rátonyi / Unsplash.