Co dalej z podręcznikami na tabletach?

Rząd chce wydać 10 milionów złotych na podręczniki dla pierwszoklasistów. Obok wersji papierowych obiecuje ebooki. Jakie nadzieje i wyzwania niesie za sobą cyfryzacja podręczników? Komentarz Wojciecha Przybylskiego. Wielu ekonomistów twierdzi, że wolność można zmierzyć i […]


Rząd chce wydać 10 milionów złotych na podręczniki dla pierwszoklasistów. Obok wersji papierowych obiecuje ebooki. Jakie nadzieje i wyzwania niesie za sobą cyfryzacja podręczników? Komentarz Wojciecha Przybylskiego.

(CC BY-NC-SA 2.0) neeravbhatt / Flickr
(CC BY-NC-SA 2.0) neeravbhatt / Flickr

Wielu ekonomistów twierdzi, że wolność można zmierzyć i ocenić. Dyskutując o rynkach, eksperci tacy jak Guy Sorman zgadzają się, że są one ”wolne” jedynie wtedy, gdy wejście na rynek czy uczestnictwo w nim nie jest zablokowane. Pamiętając o tym, zastanówmy się nad sytuacją milionów dzieci i ich rodziców, którzy każdego roku muszą wydać małą fortunę na szkolne podręczniki, często warte więcej niż jedna czwarta przeciętnej miesięcznej pensji. W Polsce płaca minimalna wynosi 1600 złotych, a komplet podręczników to zazwyczaj koszt ok. 400. Biblioteka Analiz, firma specjalizująca się w analizowaniu rynku książek, wyceniła rynek podręczników szkolnych na ponad 800 milionów euro. W kraju, w którym tylko 40% osób deklaruje, że czyta więcej niż jedną książkę rocznie, podręczniki stanowią największe źródło przychodów dla wielu wydawnictw. Niektórzy wydawcy opierają cały swój biznes na podręcznikach, ale ich przyszłość może być zagrożona przez rewolucyjną propozycję polskiego rządu.

W 2012 roku Ministerstwo Edukacji i nowo stworzone Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji podjęły wyzwanie wprowadzenia elektronicznych podręczników dla uczniów, ograniczając w ten sposób wysokie koszty wchodzenia na światowy rynek opierający się na wiedzy. Jest to część większej reformy polskiego rynku książkowego. Wraz ze zmianą programu nauczania liczba oficjalnie akceptowanych podręczników została dramatycznie zmniejszona na poziomie szkół średnich (dziesięć zatwierdzonych wersji), ale różnorodność zatwierdzonych książek dla gimnazjów (trzydzieści zatwierdzonych podręczników) sugeruje ekonomiczny potencjał tego sektora.

W debacie dotyczącej podręczników zazwyczaj traktuje się je jako narzędzie ideologii państwowej. Według doniesień The Economist takie stany jak na przykład Kalifornia czy Teksas przykładają dużą wagę do liberalnego lub konserwatywnego przekazu podręczników (zob.: „Textbooks round the world. It ain’t necessarilly so” z 13 października 2012).  W tym samym artykule autor wylicza poważne przypadki dyskryminacji rasowej i etnicznej w podręcznikach, co może wpływać na budowanie osądów dzieci, szczególnie w rejonie Bliskiego Wschodu i Afryki. Jednak przy coraz powszechniejszym korzystaniu z dodatkowych źródeł wiedzy, przede wszystkim z Internetu, być może takim praktykom zostanie położony kres. Artykuł rozważa znaczenie podręczników cyfrowych jako narzędzia postępu, szczególnie w tych częściach świata, gdzie wykluczenie cyfrowe jest największe, np. w Nairobi. Tam edukacja szkolna z użyciem podręczników cyfrowych stała się ostatnio tak powszechna (w ciągu ostatniego roku sprzedaż takich podręczników wzrosła dziesięciokrotnie), że firmy takie jak Amazon rozważają wprowadzenie swoich czytników na afrykański rynek. To znów uświadamia nam, że tradycyjna, drukowana forma, nie wspominając już nawet o książkach w twardej oprawie, może podzielić los swoich poprzedników, takich jak gliniane tabliczki czy zwoje, i pójść w zapomnienie.

W rzeczywistości stawką tej zmiany jest stan debaty publicznej, która dotyczy zdolności obywateli do krytycznej oceny informacji w mediach i mądrego korzystania z różnorodnych informacji z Internetu, które są często słabej jakości. Idea powszechnego i darmowego dostępu do informacji, czyli podstawowa zasada Internetu, jest wciąż podważana na dwa sposoby. Pierwszy z nich odnosi się do wyżej wspomnianego ataku na wątpliwe i nierzetelne treści online. Drugi dotyczy braku powszechnego dostępu, w szczególności do zasobów wysokiej jakości.

Przez jakiś czas publiczne biblioteki w Polsce były przygotowywane do zadań przyszłości. Dzięki dużemu wsparciu fundacji Billa i Melindy Gatesów ze zwykłych magazynów książek zostały przemienione w społeczne centra cyfrowe, posiadające też funkcje kulturalne i  budujące wspólnotę. Można jednak zadać pytanie: co z dostępem do prawdziwych książek? Czy to już relikt przeszłości? Kilka dekad po okresie totalitarnej kontroli nad książkami biblioteki naszego regionu nie osiągnęły nawet w połowie poziomu, jakiego cywilizowany kraj mógłby oczekiwać lub wymagać. W tym sensie wiek cyfrowy stanowi dla Europy Środkowej niezwykłą szansę.

Dziś organizacje pozarządowe oraz polski rząd stawiają sobie za cel wypełnienie tej luki za pomocą darmowego dostępu do szeregu prac polskich i zagranicznych autorów, podążając ścieżką wyznaczoną przez dobrze znany Gutenberg Project. W tym samym czasie młodzi ludzie wraz ze środowiskiem naukowym dołączyli do debaty o prawie autorskim, które ogranicza dostęp do globalnej kultury. Po niespodziewanych masowych protestach sprzeciwu, które zalały polskie ulice w styczniu 2012 roku rząd Donalda Tuska musiał wycofać swoje poparcie wobec umowy ACTA.  Tymczasem społeczność akademicka w Polsce czeka na zmiany takie, jak te wprowadzone w 2012 roku w Londynie, pozwalające na darmowy dostęp do wyników badań finansowanych przez rząd. W końcu publiczny dostęp do profesjonalnych badań i wiedzy wysokiej jakości jest kluczowym elementem rozwoju w przyszłości.

Dyskusja na temat cyfrowej edukacji jednak niekoniecznie powinna dotyczyć jakości, przynajmniej na tym etapie. Powinna raczej stanowić niezbędne narzędzie do zmiany schematów percepcji. Badania Jakoba Nielsena z Nielsen and Norman Group pokazują, iż nasze oczy zazwyczaj śledzą w sieci wzór w kształcie litery F i skupiają się jedynie na pierwszym akapicie tekstu,  a następnie na pierwszych zdaniach lub nawet tylko pierwszych słowach kolejnych akapitów. Wnioski są dramatyczne: 1) użytkownicy siedzi nie czytają tekstu gruntownie; 2) Dwa pierwsze akapity muszą zawierać wszystkie najważniejsze informacje; 3) Struktura tekstu musi być prostsza, kłaść nacisk na konkretne punkty, grafikę i słowa kluczowe. Nie tak dawno temu źródła takie jak Wikipedia wydawały się poważnym wyzwaniem dla książek, jednak powyższe odkrycia powinny skłonić nas do ponownego przemyślenia tej kwestii. Uczniowie i studenci już teraz od pracy z długimi, wymagającymi książkami wolą korzystanie z filmików online oraz dynamicznych prezentacji, które umożliwiają szybki dostęp i wyświetlenie potrzebnej informacji. Książki drukowane na pewno nie będą w stanie wytrzymać takiej konkurencji. Ale darmowe książki online – dlaczego nie? Sceptycy mogą tu jednakwskazywać na jedno z podstawowych praw ekonomii: nie ma nic za darmo. Rozważmy więc możliwe, pozafinansowe koszty nadchodzącej reformy.

Firmy takie jak Apple lub Amazon już dostrzegły potencjał i zaczęły dostarczać narzędzi i platform, które umożliwią rozrost rynków cyfrowych. Jednakże ze względu na władzę nad zawartością cyfrową, którą te firmy mają, jest to poważna kwestia do rozważenia. Niektórzy widzieli w kategoriach słabego żartu fakt,  że klasyczna dystopia George’a Orwella, Rok 1984, w lipcu 2009 została zdalnie usunięta przez Amazon ze wszystkich czytników Kindle na świecie. Mimo że prezes firmy Jeff Bezos nazwał to głupią decyzją i ludzkim błędem, sytuacja powtórzyła się trzy lata później. W październiku 2012 roku konto pewnego norweskiego użytkownika czytnika Kindle zostało usunięte wraz z całą zawartością. Amazon uzasadniał tę decyzję, twierdząc, że zostały naruszone warunki użytkowania serwisu. Według doniesień The Guardian właściciel czytnika zakupił książki w brytyjskim sklepie online, mieszkając w tym czasie w Norwegii. (zob.: „ Amazon wipes customer’s Kindle and deletes account with no explanation” 22 października 2012).

W centralnej i wschodniej Europie takie wydarzenia brzmią jak dawne schematy powielone w wersji high-tech. Podręczniki do historii, w szczególności w czasie sowieckich rządów, były obiektem ciągłej rewizji zleconej przez elity polityczne. Nawet dziś politycy w Rosji i na Białorusi stanowczo za bardzo interesują się kształtowaniem powszechnej pamięci o przeszłości, zmieniając podręczniki do historii według swoich politycznych celów.  Zbyt dalekim posunięciem byłoby twierdzenie, że historia może się powtórzyć, lub że polscy ministrowie chcą kontrolować umysły uczniów i manipulować nimi. Jednakże to właśnie wydaje się być najsłabszym punktem cyfryzacji. Żadna demokracja nie jest odporna na rządy populistyczne, a pokusa manipulacji opinią publiczną na poziomie szkoły wciąż pozostaje zagrożeniem.

Historia ludzkości pamięta wiele przypadków, gdy książki przepadały na zawsze. Druga księga Poetyki Arystotelesa i niektóre wiersze Williama Blake’a zwyczajnie zniknęły. Imperia, kościoły i dyktatorzy zaznaczyli swoje ślady w historii, walcząc z ideami i paląc zarówno książki, jak i ich autorów. W czasie drugiej wojny światowej wiele kolekcji książek i archiwów zniszczono, nie tylko poprzez publiczne palenie, ale także podczas bombardowań. Wystarczy wspomnieć o niemieckich planach zniszczenia biblioteki Załuskiego, największego księgozbioru w Polsce. Cyfryzacja może oferować ochronę przed takimi stratami. Zapewnia także szansę na demokratyzację dostępu do informacji i edukacji.

Bez wątpienia pojawią się niedługo nowe wyzwania, które trzeba będzie podjąć. Poza tym cyfrowa zawartość nie może znajdować się wyłącznie w rękach korporacji i rządów. Grupy takie jak Anonymous mogą uczynić swoim celem również cyfrowe biblioteki, zmieniając ich zawartość tak dyskretnie, że nikt nawet nie zauważy. Europa Środkowa jest szczególnie wrażliwa na takie kwestie i wraz z udostępnieniem pierwszego publicznie dystrybuowanego darmowego e-podręcznika, który ma się ukazać w Polsce w 2015 roku, inne kraje Grupy Wyszehradzkiej będą musiały zastanowić się nad podobnymi dylematami.

 

Z języka angielskiego przełożyła Matylda Gąsiorowska

Artykuł ukazał się w trzecim numerze Visegrad Insight „Teaching History in Central Europe”.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa