Całkowite zniesienie barier
Spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej Polska ogranicza dostęp do największej liczby zawodów. Ponieważ obecnej debacie o deregulacji coraz skuteczniej ton narzucają piarowcy i przedstawiciele broniących swoich przywilejów korporacji zawodowych, warto przypomnieć argumenty przemawiające za jak […]
Spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej Polska ogranicza dostęp do największej liczby zawodów. Ponieważ obecnej debacie o deregulacji coraz skuteczniej ton narzucają piarowcy i przedstawiciele broniących swoich przywilejów korporacji zawodowych, warto przypomnieć argumenty przemawiające za jak najszerszym otwarciem dostępu do zawodów.
Raport Fundacji Republikańskiej
We wrześniu 2011 roku Fundacja Republikańska opublikowała raport o zawodach regulowanych. Jak się później okazało, raport ten bardzo skutecznie wprowadził zagadnienie prawnych ograniczeń w dostępie do zawodów do polskiej debaty publicznej. W raporcie wskazaliśmy społeczno-gospodarcze przyczyny i skutki reglamentacji dostępu do 380 zawodów (liczonych według metodologii Komisji Europejskiej). Wymieniliśmy bariery wejścia do poszczególnych zawodów i zanalizowaliśmy te przepisy pod kątem ich zasadności z punktu widzenia kryterium ochrony interesu publicznego. W rekomendacjach zaproponowaliśmy całkowite zniesienie barier ograniczających dostęp do wykonywania przynajmniej 278 zawodów.
Raport Fundacji spotkał się zaskakująco pozytywnym odbiorem w mediach, i to bez względu na ich sympatie polityczne. W efekcie pozytywnego odbioru w listopadzie ubiegłego roku Donald Tusk zdecydował się włączyć projekt otwarcia zawodów do programu rządu. W exposé ogłosił, że całkowicie zniesione zostaną bariery dostępu do przynajmniej połowy zawodów obecnie reglamentowanych. Deregulacja stała się sztandarowym projektem ministerstwa sprawiedliwości Jarosława Gowina. Stopniowo rozwinęła się dość szeroka jak na polskie standardy debata publiczna nad propozycjami otwarcia poszczególnych zawodów.
Reglamentacja po 1989 roku
Dostęp do ponad połowy obecnie regulowanych zawodów został ograniczony po 1989 roku. Było to efektem kilku czynników. Jako najważniejszy powód należy wymienić tendencję ze strony grup zawodowych do ograniczania konkurencji poprzez limitowanie liczby osób wykonujących dany zawód. Służyło to oczywiście ochronie partykularnych interesów ekonomicznych, a często dotyczyło grup, które cieszyły się uprzywilejowaną pozycją już przed 1989 rokiem. Sprzyjał temu nadmierny aktywizm regulacyjny ustawodawcy wynikający z tendencji do jurydyzacji życia, czyli rozszerzania regulacji prawnych na wszelkie obszary życia społecznego.
Kolejnym czynnikiem było rozszerzanie swych kompetencji przez administrację poprzez tworzenie nowych obowiązków i procedur. Wreszcie można też wspomnieć presję społeczną na rządzących zmierzającą do przeniesienia ryzyka związanego z decyzją o korzystaniu z czyichś usług z konsumenta na podmiot decydujący o dopuszczeniu do wykonywania danych usług np. samorząd zawodowy czy państwową komisję egzaminacyjną. Ten ostatni czynnik, choć pewnie najmniej istotny, jest dobrze widoczny w kontekście aktualnej debaty.
Wysoki poziom reglamentacji dostępu do zawodów przekłada się na tak negatywne zjawiska społeczne jak wysokie koszty usług, rosnące bezrobocie wśród absolwentów, emigrację zarobkową, wyzysk młodych pracowników, wysokie koszty funkcjonowania państwa, inflację prawa, i wreszcie na obniżenie konkurencyjności polskiej gospodarki. Warto poświęcić chwilę dwóm pierwszym z powyższych konsekwencji reglamentacji.
Zmiana struktury bezrobocia oraz spadek cen
Można oczekiwać, że konsekwentne otwarcie dostępu do zawodów spowodowałoby nie tylko spadek bezrobocia, lecz także zmianę jego struktury. Według danych GUS ponad połowa zarejestrowanych bezrobotnych nie ukończyła 34. roku życia. Struktura wiekowa bezrobotnych jest o tyle istotna, że badania społeczne wskazują na długofalowy efekt głębokiej demoralizacji absolwentów, którzy długo nie są w stanie znaleźć pierwszej pracy. Większa konkurencja na rynku pracy z pewnością by to zmieniła.
Druga istotna kwestia to ceny i jakość usług. Z prawa popytu i podaży wynika, że większa konkurencja wymusi niższe ceny usług. Głównym argumentem przeciwników deregulacji jest natomiast zagrożenie, jakie rzekomo stanowi ona dla jakości usług. Tutaj wskazałbym jednak, po pierwsze, na zmniejszoną chęć do doskonalenia zawodowego wśród osób, które już uzyskały uprawnienia zawodowe. Po drugie, większa konkurencja i lepszy obieg informacji dzięki deregulacji eliminowałaby z rynku osoby niekompetentne. Wreszcie wierzę, że w przypadku większości zawodów prawo wyboru i oceny poziomu kosztów i jakości usługi powinno być pozostawione konsumentom, a nie paternalistycznemu państwu.