Białoruskie społeczeństwo odczuwa wstyd z powodu wojny

Panujący na Białorusi reżim wciąga kraj w agresję Rosji na Ukrainę. A to wywołuje wśród wielu Białorusinów szok, wstyd i duże poczucie winy.


Białorusini obawiają się, że piętno zbrodni wojennych będzie na nich ciążyć przez dziesięciolecia, mimo że nie zdecydowali się na udział w inwazji. Białoruś jest de facto krajem okupowanym przez Rosję, w którym rządzący reżim jest coraz bardziej uzależniony od Moskwy. Aleksander Łukaszenko jak dotąd zdołał uniknąć aktywnego zaangażowania militarnego w wojnę w Ukrainie, ale udostępnianie terytorium i infrastruktury Władimirowi Putinowi czyni go współwinnym agresji. Wojna rosyjsko-ukraińska prawdopodobnie zmieni sposób myślenia o polityce zagranicznej w Europie, podobnie jak miało to miejsce w latach 90. w przypadku wojen jugosłowiańskich. Nie jest jasne, gdzie na tych nowych geopolitycznych mapach mentalnych znajdzie się Białoruś ze swoją pełną sprzeczności przeszłością.

De facto okupacja

Terytorium Białorusi zostało wykorzystane przez Rosję do inwazji na terytorium Ukrainy. Dla wielu Białorusinów stało się to prawdziwą tragedią. Na Białorusi nie ma już wiarygodnych badań opinii publicznej, ale dyskusje na portalach społecznościowych dają pewne wyobrażenie na ten temat. Strach przed wojną łączy się z poczuciem wstydu i winy za współudział w zbrodniach wojennych. Dzieje się tak, mimo że po masowych protestach w 2020 r. społeczeństwo białoruskie stanęło w obliczu bezprecedensowej fali terroru państwowego, a obywatele Białorusi nie mieli praktycznej możliwości wpływania na podejmowanie decyzji przez władze. W ostatnich miesiącach Białoruś stała się również de facto krajem okupowanym przez Rosję, do którego pod pretekstem „wspólnych ćwiczeń” sprowadzono dużą liczbę rosyjskich żołnierzy.

Jednak dla reżimu obecna sytuacja jest również bardzo niewygodna, o czym świadczą nawet nieudolne próby publicznego zdystansowania się Łukaszenki od inwazji. Tradycyjnie korzystał on z napięć geopolitycznych, co w przeszłości pozwalało mu czerpać korzyści polityczne i gospodarcze, ustawiając przeciw sobie obie strony, a czasem nawet oferując siebie jako mediatora. Po powstaniu ludowym na Białorusi osłabiony reżim stawał się coraz bardziej zależny od Putina, którego rola w uratowaniu Łukaszenki w sierpniu 2020 r. była decydująca. Najwyraźniej rok 2022 był czasem zemsty, a prośba Putina o udostępnienie białoruskiego terytorium dla inwazji była ofertą, której osłabiony dyktator nie mógł odrzucić.

Jednak w przeciwieństwie do napięcia geopolitycznego, faktyczna wojna — a zwłaszcza wojna z sąsiednią Ukrainą — będzie prawdopodobnie bardzo niepopularnym pomysłem nawet wśród kurczącej się bazy zwolenników Łukaszenki. Reżim tradycyjnie wykorzystywał silnie obecną na Białorusi nostalgię za Związkiem Radzieckim i często powracał do militarystycznej retoryki o wrogach u bram. Jednak mimo tej nostalgii, Białoruś zawsze była małym krajem, w którym nie istniał geopolityczny imperializm w rosyjskim stylu, który — co jest teraz w pełni oczywiste — napędza rekonkwistę byłego Związku Radzieckiego przez Putina. W tym przypadku wojna z Ukrainą tylko ze względu na imperialne ambicje Putina jest bardzo trudna do sprzedania.

Dla Putina aktywny udział Łukaszenki byłby oczywiście ważny zarówno w sensie symbolicznym, jak i jako sposób na jeszcze większe uzależnienie go od Moskwy poprzez wmieszanie go w rosyjskie zbrodnie wojenne. Jak dotąd nie potwierdzono doniesień o inwazji jednostek białoruskich, które napłynęły od władz lokalnych w północnej Ukrainie. Pojawiają się także inne doniesienia, według których w białoruskiej armii panuje znaczny rozłam, a niektórzy żołnierze i dowódcy odmawiają wysłania ich do Ukrainy.

Ratowanie białoruskiej twarzy

Podczas gdy reżim w Mińsku już stał się współwinny inwazji, udostępniając terytorium i infrastrukturę, obywatele Białorusi podjęli wysiłki, aby ratować reputację swojego kraju. Anonimowa grupa aktywistów Cyberpartyzanci wzięła na cel białoruskie koleje, których infrastruktura jest wykorzystywana do transportu rosyjskich żołnierzy i sprzętu wojskowego. Doszło również do aktów fizycznego sabotażu na kolei, a niektórzy Białorusini zgłosili się na ochotnika do walki w obronie Ukrainy.

Po wybuchu wojny na Białorusi doszło do masowych protestów antywojennych. Protestujący zostali aresztowani. Biorąc pod uwagę, że przez długie miesiące Białorusini byli narażeni na nieustanny terror państwowy, tortury i zabójstwa przeciwników politycznych reżimu, te akty oporu obywatelskiego musiały wymagać wyjątkowej odwagi. Niektórzy analitycy spekulują jednak, że fakt, iż protesty nie były natychmiast rozpędzane, to sygnał reżimu wysłany Kremlowi,mówiący o braku poparcia dla wojny.

Wielu Białorusinów, zarówno w kraju, jak i za granicą, z rozpaczą patrzy na rosyjską inwazję w Ukrainie. Po skradzionych wyborach w 2020 r. i związanym z nimi powstaniu ludowym Białoruś zyskała bezprecedensową rozpoznawalność na arenie międzynarodowej. Cena tego była straszliwa, okupiona ludzkim cierpieniem, ale Białoruś, która tradycyjnie była znana w mediach jako „ostatnia dyktatura Europy”, zyskała nowy wizerunek związany z heroiczną walką o demokrację. Wielu obawia się, że w oczach międzynarodowej opinii publicznej ta nowa, ciężko wypracowana „marka” zostanie teraz przesłonięta przez (mimowolny) współudział w zbrodniach wojennych Putina. Analogie historyczne sięgają tak głęboko, jak w przypadku okupowanej przez nazistów Czechosłowacji, której zasoby i infrastrukturę Hitler wykorzystał później do prowadzenia wojny z Polską i aliantami.

Symboliczny dług

Rosyjska wojna z Ukrainą z dużym prawdopodobieństwem stanie się traumą i nowym punktem krytycznym dla Europy i jej decydentów. Wiemy, że doświadczenie wojen jugosłowiańskich, którym towarzyszyło ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości, ukształtowało myślenie o polityce zagranicznej Zachodu na kolejne dziesięciolecia. Dla państw zachodnioeuropejskich Bałkany stały się obszarem odpowiedzialności Europy, a członkostwo państw bałkańskich w UE i NATO było postrzegane jako klucz do zapewnienia stabilności w regionie.

Natomiast interesy krajów postsowieckich w Unii Europejskiej popierały głównie państwa członkowskie z Europy Środkowej. Europa Zachodnia nadal koncentrowała się głównie na Bałkanach, Bliskim Wschodzie i Afryce, z którymi miała silne więzi postkolonialne. Jej spojrzenie na przestrzeń postsowiecką było w dużej mierze rusocentryczne, a mieszkańcy Europy Zachodniej niechętnie dyskutowali o perspektywach członkostwa w UE krajów takich, jak Ukraina.

Rozwijająca się tragedia ukraińska może wywołać w Europie nowe poczucie symbolicznego długu, co przeformułuje myślenie o polityce zagranicznej i zmieni utrwalone postrzeganie regionu. Pojawia się również pytanie, jakie miejsce na tych nowych mapach mentalnych zajmie Białoruś.

Alaksiej Kazharski – Visegrad Insight Fellow. Badacz w Instytucie Studiów Europejskich i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie oraz wykładowca na Wydziale Studiów nad Bezpieczeństwem Uniwersytetu Karola w Pradze.

Fot. Reiseuhu / Unsplash.

Tekst ukazał się w języku angielskim w Visegrad Insight.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa