Agresja Rosji: czas się obudzić

Jeśli Ukraina przegra, wpływy Kremla będą rosły i rozleją się po Europie jak rak.


Rosja jest zdesperowana i zna tylko jeden sposób „domagania się szacunku” – sianie strachu. Jeśli Zachód nie chce podzielonej Europy, musi przeciwstawić się tej ideologii.

Moszczun – wioska na obrzeżach Kijowa miała swoje własne obrzeża: dacze. Obszar o powierzchni kilku kilometrów kwadratowych, na którym Ukraińcy budowali swoje wiejskie domy, zwykle samodzielnie przez wiele lat, aby odpocząć od zgiełku miasta.

Dziś dzielnica daczy już nie istnieje. Z kilkuset małych, prywatnych 2- i 3-piętrowych budynków nie przetrwał żaden. Niektóre z nich zostały poważnie uszkodzone, inne całkowicie zniszczone i spalone. W niektórych wśród gruzów pozostały tylko piece. Szkielety domów, jak na odkopanym cmentarzysku ogromnych prehistorycznych zwierząt. Moszczun był jednym z wielu pól bitewnych w lutym 2022 r.

Wyobraźmy sobie inny scenariusz… Co by było gdyby ukraiński opór nie był zdecydowany i bohaterski; gdyby tysiące ochotników nie chwyciło za broń rozdawaną chaotycznie e z ciężarówek; gdyby armia nie zaangażowała się w powstrzymanie inwazji; gdyby prezydent odszedł; gdyby Rosjanie odnieśli sukces, a Kijów upadł w ciągu kilku dni…

 Co byłoby później?

Najprawdopodobniej stałoby się to: Rosjanie zainstalowaliby lojalistów do rządzenia krajem. Ci ludzie pozbawiliby Ukrainę suwerenności w ciągu kilku miesięcy. W kilku ukraińskich regionach trwałyby walki powstańcze, ale okupant stopniowo zwracałyby się przeciwko Ukrainie – tak jak robią to teraz na zajętych terytoriach. Wkrótce Ukraina zamieniłaby się „w kolejną Białoruś”, kraj z porwaną suwerennością, z nielegalną władzą opartą na przemocy i torturach. Do końca 2022 r. Rosja ogłosiłaby, że ponownie ustanawia nową „unię”, aby uczcić setną rocznicę powstania Związku Radzieckiego.

Ale to byłby dopiero początek. Kreml powiedziałby swoim obywatelom, że zwycięstwo nad Ukrainą jest zwycięstwem nad NATO. A skoro Rosja odniosła sukces na Ukrainie, to dlaczego nie miałaby odnieść sukcesu także wśród członków NATO?

Za kilka lat zbliży się do granic NATO w krajach bałtyckich i Europie Środkowej. Przypomniałaby swoje ultimatum z końca 2021 r., że bezpieczeństwo Europy powinno wrócić do jej dwóch filarów, USA i Rosji, co oznacza, że NATO powinno wycofać się do swoich granic sprzed 1997 r. a wpływy rosyjskie powinny rozciągać się przynajmniej do granic Niemiec. Jeśli NATO nie zaakceptuje tych warunków, Rosja powie, że jest gotowa zaatakować Litwę lub Polskę.

Wtedy pojawi się pytanie, czy art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego zostanie zastosowany, czy też ponownie zwycięży strach? Jeśli stanie się to drugie, a zaatakowane kraje zostaną poświęcone w celu uspokojenia sytuacji, NATO upadnie i nikt w Europie nie będzie już czuł się bezpiecznie.

Z drugiej strony, czy NATO jest przygotowane na walkę? Kraje europejskie mają znacznie mniej czołgów, pojazdów opancerzonych, pocisków i systemów artyleryjskich niż Rosja przed inwazją na Ukrainę. Zanim amerykańska pomoc zostałaby rozmieszczona w Europie, Rosjanie mogliby przeniknąć głęboko na terytorium krajów NATO, a następnie negocjować z pozycji siły. Czy wystarczająco duża liczba obywateli państw UE ma morale oraz ducha poświęcenia, niezbędnego do przeciwstawienia się rosyjskiej armii?

Prawdziwa przyszłość

Kolejna hipoteza: jeśli ktoś pokroju Trumpa wygra wybory w USA, a idea amerykańskiego izolacjonizmu przeważy do tego stopnia, że Stany Zjednoczone zawieszą swoje członkostwo w NATO, Rosja może bezpośrednio negocjować z Ameryką nowy podział Europy i przywrócić porządek jałtański. Oznaczałoby to, że rosyjskie wojska i prorosyjskie rządy rządziłyby na przykład na Słowacji, Węgrzech czy w Chorwacji.

Brzmi to jak surrealistyczna rzeczywistość? A jednak! Wojny prowadzi się albo z poczucia siły albo z rozpaczy. Rosjanie prowadzą swoją głównie z rozpaczy. Nie nauczyli się, jak żyć w pokojowym świecie. Uważają wojnę za ostatnią szansę na zdobycie „szacunku”, który mylą ze strachem – to objaw totalitarnej władzy, która zbudowała swoją „wielkość” na dewaluacji indywidualnego życia.

Ukraiński opór nie sprawia, że opisany powyżej scenariusz staje się mniej prawdopodobny. Armia rosyjska cierpi w tej wojnie, ale też się uczy. Traci ludzi, ale też zdobywa doświadczenie na dużym polu bitwy, polu którego brakuje wojskom NATO.

Nic nie powstrzymuje Rosji przed testowaniem zdolności NATO do reagowania. Wciąż marzy o zajęciu Ukrainy i może to zrobić, zmuszając ukraiński rząd i jego partnerów do „kompromisu” w sprawie terytoriów lub innych kwestii, prowokując pęknięcia w ukraińskim społeczeństwie i ostateczne osłabienie władzy centralnej. Rosjanie są najlepsi, gdy ich wróg jest wewnętrznie słaby.

Rosja może też przenieść pole bitwy do jednego z członków NATO, wykorzystując swoje siły hybrydowe, takie jak grupa Wagnera lub inne „prywatne” (ale de facto kontrolowane przez państwo) armie. Może przekształcić wojnę w operację na terenie NATO, a następnie wykorzystać niechęć Europy i Ameryki do walki. Im bardziej Rosja będzie podążać tą ścieżką, tym słabszy będzie świat zachodni.

Zachód powinien przede wszystkim zrozumieć, że jest to nasza wspólna bitwa. Rosja powinna zostać definitywnie pokonana. Europejskie i amerykańskie gospodarki powinny pilnie zacząć pracować nad zapewnieniem Ukrainie przewagi surowcowej i technologicznej nad Rosją: więcej nowoczesnych technologii powinno wejść na pole bitwy: drony, sztuczna inteligencja, rozminowywanie pola bitwy, wojna elektroniczna, aby chronić życie żołnierzy. Należy zapewnić zrównoważoną produkcję broni, aby dorównać rosyjskiej zmilitaryzowanej gospodarce. Pomoc Ukrainie nie powinna być traktowana jako pomoc drugiemu, ale jako sposób na przetrwanie.

W przeciwnym razie wojna przyjdzie w inne miejsca. Jak zwykle w nocy. A wtedy budzić będą tylko wybuchy w sąsiedztwie. Ukraińcy nauczyli się tego. Ta wojna jest najstraszniejszą rzeczą na ziemi, a Ukraina robi wszystko, aby się nie rozlała. Chcemy, abyście wyciągnęli wnioski z możliwej przyszłości. W przeciwnym razie będzie za późno.

_

Wołodymyr Jermołenko jest ukraińskim filozofem, dziennikarzem i pisarzem. Prezes ukraińskiego PEN Clubu, dyrektor ds. analiz w Internews Ukraine, jednej z największych i najstarszych ukraińskich medialnych organizacji pozarządowych. Redaktor naczelny UkraineWorld.org, multimedialnego projektu o Ukrainie w języku angielskim oraz profesor nadzwyczajny na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Publikuje m.in. w „The Economist”, “Le Monde”, “Financial Times”, “New York Times” i “Newsweeku”.

Tekst powstał w ramach programu Future of Ukraine Fellowship . W języku angielskim ukazał się w Visegrad Insight.

Fot. Canva Pro.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa