Europa jest kobietą

"Stara Europa nie może umrzeć, a nowa nie może się wyłonić" - pisze Guérot. Czy rozwiązaniem będzie powołanie Republiki Europejskiej?


Tekst jest autoryzowaną wersją mojego przemówienia na konferencji poświęconej niemieckiej modzie i stylowi życia, a także społeczności internetowej – RE:PUBLICA, 6 maja 2015 r. w Berlinie. Częścią przemówienia są też obrazy i wykresy, bez których nie można go odpowiednio zrozumieć.

Na polski przełożyli Tomasz F. Krawczyk i Marcin Sobala.

Republika europejska w budowie

Europejskie Laboratorium Demokracji

W artykule chciałabym nakreślić nowe podejście do tego, jak postrzegamy Europę. Celem jest refleksja nad możliwością stworzenia europejskiej utopii w XXI wieku, która nie będzie już Stanami Zjednoczonymi Europy, ale Republiką Europejską. Jest to zatem propozycja nowej narracji, której poszukiwanie już trwa.

Nie jest to zwyczajny tekst na temat Europy, stanu jej instytucji czy kryzysu strefy euro. Takie artykuły często bywają zbyt nudne, techniczne, mylące lub jałowe. Jego tematem jest emancypacja Europy. Chodzi tu więc o Republikę Europejską, jądra byków i czerwone czapki frygijskie, ale także o wolność, i co nie mniej ważne – o kobiety.

Jak to wszystko odnosi się do Europy?

Europejski problem 1 ue flag

Jest to symbol Europy, Unii Europejskiej. Jednakże nie jest on już tak istotny, stracił swoje znaczenie. Stał się on synonimem technokracji, systemu kierowanego przez władców marionetek[1], rynku bez zupełnej obecności państwa, waluty europejskiej bez demokracji. Nie jest to obraz wyrwany z umysłu populisty, tylko pogląd najsłynniejszego żyjącego niemieckiego filozofa Jürgena Habermasa, który umieścić go  na okładce swojej nowej książki – The Lure of Technocracy[2].

2 habermas

Żyjemy w sformalizowanym, europejskim systemie zarządzania, który zniweczył podstawową funkcję systemu politycznego, jaką jest dystrybucja dóbr publicznych. Słowa-klucze używane podczas próby uporania się z kryzysem strefy euro to: zarządzanie, federacja, integracja, reformy strukturalne, wzrost, konkurencyjność, subsydiarność. Żadne z tych słów nie jest jasne, żadne nie posiada podstaw normatywnych, żadne nie tworzy wizji Europy, nie jednoczy obywateli w imię wspólnego dobra bądź  wspólnego celu. Słowa te oznaczają za to formalne zasady organizacyjne.

Istniejący system Unii Europejskiej jest uosobieniem postdemokracji, albo jak ujął to Colin Crouch: „Możliwości głosowania, bez możliwości wyboru”. Każdy, kto sprzeciwia się bieżącej polityce Unii Europejskiej, musi także sprzeciwić się całemu systemowi. Widać to szczególnie w Grecji – mamy tam konflikt: instytucje troiki kontra naród grecki. Zagubiliśmy się na europejskiej drodze i stoimy teraz wobec dylematu, podobnego fabule „Paragrafu 22”: w obecnych demokratycznych warunkach system europejski nie może znaleźć rozwiązania niezbędnego by unia walutowa działała w sposób, który byłby zarazem demokratyczny i społeczny.


Czy pod podszewką każdej demokracji ukrywa się przemoc? O tym nowa Res Publika. W nim m.in recenzja najnowszej książki Ulrike Guérot autorstwa Wojciecha Przybylskiego. Kup już teraz w naszej internetowej księgarni.

2-15-T-cov-wer

Nikt z nas nie wyobraża sobie przyszłości a także życia razem na tym samym kontynencie bez Europy. Jednak ta właśnie Europa, ta Unia Europejska osiągnęła swój kres. Jest wyczerpana, niezdolna do uzyskania poparcia większości. To umierający model polityczny – model, przeciwko któremu ludzie zaczynają zaciekle protestować.

W trzech dużych państwach członkowskich, czyli w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii, większość obywateli sprzeciwia się idei Stanów Zjednoczonych Europy[3], a mniej niż 50% Europejczyków jest zadowolona z obecnego stanu demokracji europejskiej. Dowodzi to, że idea Stanów Zjednoczonych Europy nie ma już żadnej wartości politycznej. Powstaje pytanie o to, co należy zrobić w  quasi-heglowskim momencie, w którym system się wyczerpuje a jednocześnie  brak mu mocy, by samemu się zreformować, i dlatego trwa zamrożony w populistycznym szoku.

W niedawnym wywiadzie dla „Spiegel Online” francuski ekonomista Thomas Piketty stwierdził, że: „stworzyliśmy potwora”. Potwora, czyli system polityczny, w którym poprzez przyjęcie Traktatu z Maastricht (1992) oddzieliliśmy państwo od rynku. Jest to system, w którym decyzje o polityce i gospodarce podejmowane są na poziomie europejskim, lecz te, dotyczące podatków i polityk społecznych pozostawione są rządom narodowym. To nie może się udać.

3 piketty

Cytat z Antonio Gramsciego pasuje tu całkiem dobrze:

4 gramsci

„Czasy, w których to, co stare umiera, a nowe jeszcze się nie narodziło są czasami potworów”.

To właśnie sytuacja, której dzisiaj doświadcza Europa, razem z Unią Europejską: stara Europa nie może umrzeć, a nowa nie może się wyłonić. Znaleźliśmy się więc w sytuacji bezproduktywnej sprzeczności[4]. Pozostawiliśmy europejski projekt polityczny poszczególnym państwom narodowym, ale to właśnie owe państwa nie są w stanie stworzyć wspólnej Europy. Jak ujął to niedawno zmarły Ulrich Beck: „Tak długo, jak będziemy utrzymywać władzę nad integracją europejską w rękach  państw, Europa nie powstanie”[5].

Mówiąc dokładniej: centralna rola Rady Europejskiej w unijnym systemie zarządzania jest znaczącą przeszkodą, by znaleźć europejskie rozwiązania[6]. Koszty zharmonizowanych recept są nacjonalizowane, a działania wspólnotowe nie przynoszą skutków, ponieważ nieustannie przywoływane są „interesy narodowe”.

Poświęćmy chwilę Grecji, nie tylko dlatego, że jest to kwestia aktualna, lecz także – co ważniejsze –  zawstydzający dyskurs dotyczący tego problemu nosi tu szowinistyczne znamiona. Rynki finansowe przygotowały się na skutki rozważanego „Grexitu”. Kiedy piszę to pod koniec czerwca 2015 r., zmierzamy ponownie od „szczytu kryzysowego” do kolejnego „planu ratunkowego”, nie widząc końca  katastrofalnych i fałszywych dyskusji, ani też nie znajdując żadnej wizji Europy. Negocjacje toczą się w kółko, ponieważ nie znajdujemy centralnego punktu, do którego Europa powinna się odnieść. Po raz kolejny Grecja przechyla się w stronę bankructwa, ale zbyt łatwo byłoby winić za tę sytuację tylko grecki rząd.

Taki argument zachęca resztę państw członkowskich do pasywności i oddalania naszej uwagi od popełnionych błędów; oddalania jej od symbiotycznych powiązań ekonomicznych pomiędzy państwami strefy euro; od strukturalnych problemów, za które nie może być winiona jedynie  Grecja.

W obecnej debacie na ten temat, zbliżające się bankructwo Grecji i jej potencjalne wyjście ze strefy euro przedstawiane jest jedynie jako problem krajowy, co z ekonomicznego punktu widzenia jest niewłaściwe. Dopiero teraz powszechnie zaczyna się uznawać, że Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy popełniły poważne błędy.

Ekonomiści z całego świata są zasadniczo zgodni, że polityka zaciskania pasa narzucona Grecji przez wierzycieli wyrządziła więcej szkody niż pożytku[7]. To nie miejsce by rozważać mnogość aspektów owej debaty ekonomicznej – ważne by zauważyć jak to wygląda w kontekście europejskim: nacjonalizujemy nasze problemy, wskazujemy palcem na winę innych, dzielimy Europę na Północ i Południe, i po prostu, nie czujemy się wspólnotą na dobre i na złe. To nie jest już jedynie objaw, a rzeczywisty problem Europy.

To samo dotyczy dyskusji nad sprawą uchodźców. Jeżeli szef rządu – nie przytoczę tutaj nazwy państwa – może wrócić z posiedzenia Rady Europejskiej dotyczącego uchodźców w rejonie Morza Śródziemnego, tylko po to, by ogłosić w krajowej telewizji, że więcej uchodźców nie przybędzie do jego kraju, to Europa kpi z samej siebie. A taki właśnie  jest dziś stan rzeczy!

Obecna Europa wypacza wszystkie swoje podstawowe wartości, za które otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla: wolność, demokrację i społeczną gospodarkę rynkową. W efekcie, cierpi z powodu własnej negacji: gdy Europa rażąco wyrzeka się swych wartości nie może  istnieć! Europa nie działa, a przynajmniej nie w ten sposób jak powinna. Teraz jest zatem najwyższy czas by postawić ją na nogi i przypomnieć jej czym pierwotnie miała się stać.

Już w 1964 r. pierwszy przewodniczący Komisji Europejskiej Walter Hallstein, powiedział: „Celem Europy jest i powinna być dominacja nad państwami narodowymi, a także organizacja postnarodowej Europy”. Właśnie teraz, na początku XXI wieku, powinniśmy o tym pamiętać. Przyszłość Europy jest tam, gdzie idea założycielska UE[8]. Zanim zaczniecie myśleć, że mój pomysł to „więcej Europy” i „więcej integracji”, zapewnię Was, że właśnie tego nie chcę. Pragnę za to Europy prawdziwie zróżnicowanej,  nie zaś dokładnie takiej samej.

Przede wszystkim jednak chciałabym porzucić ten mylący dyskurs, w którym relacje Unii Europejskiej i jej państw członkowskich rozważa się w poprzez pryzmat pionowej hierarchii – albo więcej kompetencji dla UE, albo dla państw narodowych; albo więcej praw dla Parlamentu Europejskiego, albo dla niemieckiego Bundestagu. Chciałabym raczej byśmy zrozumieli, że wszyscy tworzymy Europę! Kwestią kluczową dzisiaj nie jest dalsza integracja, jako że Europa jest teraz prawie całkowicie zintegrowana w obszarze polityki gospodarczej i walutowej. Tak więc integracja europejska to słowa opisujące przeszłość, przyszłość natomiast to demokracja europejska. Problemem jest to, że integracja polityczna i społeczna nie nadążały za ekonomiczną; nie przystają więc do wspólnoty gospodarczej Europy.

Kluczową kwestią jest zatem budowanie transnarodowej demokracji europejskiej, wykraczającej poza państwa narodowe – jeżeli oczywiście wszyscy zgodzimy się, że nie mamy zamiaru wycofywać euro, ale także, że nie mamy ochoty by dalej żyć w „epoce potworów”.

Rzeczywistość europejskiego dyskursu: męskie państwa i republikańskie kobiety

5 krol

Granice przychodzą i odchodzą, lecz Europa pozostaje! Państwo, męski lewiatan, Stany Zjednoczone Europy – to przeszłość będąca rzeczywistością XX wieku. „Granice to były w latach osiemdziesiątych…” – takiego właśnie sloganu użyła na swoich plakatach Partia Piratów w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Wizja Europy XXI wieku, którą proponuję to  Republika Europejska. Rzeczony projekt europejski musi sformułować się w ramach nowej koncepcji i dlatego – notabene – potrzebuje też nowej nazwy. Jako że obraz wyraża więcej niż tysiąc słów, pozwólcie mi zboczyć na ścieżki historii sztuki i kultury oraz wskazać kilka przykładów, na które natkniecie się podczas poszukiwań Europy w Internecie. Historia sztuki w szczególności zawiera potężną opowieść o Europie, którą możemy odkrywać.

6 kobita

Chciałabym zacząć od pokazania obrazu bogatego w znaczenia. Jest to przedstawienie Wolności, namalowane przez Arnolda Böcklina w 1891 r. Jak można łatwo dostrzec, wolność jest kobietą dzierżącą insygnia władzy: na jednej ręce jest orzeł – wcielenie doczesnej potęgi i zwierzę heraldyczne, które znajduje się na wielu flagach; w drugiej ręce trzyma natomiast gałąź palmową, synonim Res Publica Christiana. Ta wiecznie zielona roślina jest symbolem boskiej wszechmocy. Na obrazie to wolność rządzi światem. Stoi w chmurach, opierając się o skałę, a jej królestwo jest nieskończone, góruje  więc ponad granicami i narodami.

Na głowie ma – co ważne dla reszty mojego wykładu – czerwoną czapkę Rewolucji Francuskiej. Jako że obraz został namalowany w 1891 r., czapka ta była symbolem rewolty przeciwko władzy. Jest to republikańska czapka suwerennego ludu – część wielowiekowej tradycji, czapki frygijskiej. Nosiły je np. amazonki podczas trackiego oblężenia. Czapka symbolizuje – możecie się śmiać – jądra byka, które jako oznakę władzy, przywiązywano na sznurku wokół głowy.

Wolność Böcklina w niczym nie przypomina monolitycznego państwa – przedstawionego jako potężny mężczyzna dzierżący koronę, berło i miecz – monolitycznego państwa narodowego, które rozrywa Europę i nie pozwala, aby wspólna Europa powstała. Powtórzę, kobieta Europy; kobieta, którą Böcklin portretuje jako wolność, została uprowadzona przez męskiego byka! Sztuki piękne uczą nas, że także Marianna – liderka republikańska Rewolucji Francuskiej – była kobietą. I ona także nosiła czerwoną czapkę.

7 wolnosc na barykady

Kobieta, wolność, czerwona czapka – jako symbole emancypacji spod jarzma władzy i symbole republiki – stoją w opozycji do państwa (narodowego), granic i (męskiej) siły. Te wyraziste obrazy mówią nam, że Europa jest kobietą, republika jest kobietą i wolność jest kobietą!

„Republika Europejska w budowie” oznacza, innymi słowy, obalenie męskiego lewiatana –  państwa narodowego. Europa jest wolnością i wyzwoleniem z narodowych okowów. Tylko jako Republika, Europa staje się demokratyczną, wolną i możliwą.

Przyjrzyjmy się ciekawemu porównaniu obrazów dzisiejszej Europy:

8 liderzy

Jak widać na zdjęciu, mężczyźni dominują dzisiejszy dyskurs europejski. Możemy to zauważyć wszędzie tam, gdziekolwiek toczona jest obecnie dyskusja o Europie: w Europejskim Banku Centralnym, w Radzie Europejskiej, w programach talk-show, w niemieckim Federalnym Trybunale Konstytucyjnym w Karlsruhe albo na obecnych kryzysowych spotkaniach Ecofinu: sami mężczyźni! Mężczyźni, głównie prawnicy i ekonomiści, w większości starsi, są tymi, którzy „rozmawiają o…” lub „podejmują działania” w sprawach europejskich. W związku z tym, dyskusja toczy się wokół granic i narodowych interesów, a żeńska, bezgraniczna, republikańska, społeczna i młoda strona Europy nie ma do niej dostępu!

Ale Europa ma także twarz – możecie się śmiać – Conchity Wurst.

9 conchita

Podczas Konkursu Piosenki Eurowizji 2014, Conchita Wurst podbiła serca milionów widzów, śpiewając piosenkę „Rise like a Phoenix”. Conchita Wurst jest Europą! Wielu ludzi wyraźnie czuło, że ona przemawia właśnie  do nich i widzieli w niej symbol Europy. Powinniśmy być naprawdę dumni z tego, że tylko u nas możliwe jest dzisiaj zwycięstwo Conchity. Trudno wyobrazić sobie, by mogło  to mieć miejsce w Chinach, Rosji czy nawet USA. Co to oznacza dla Europy w XXI wieku?

Przy okazji, idąc o krok dalej, spójrzmy na chwilę na Monę Lisę Leonarda da Vinci.

10 mona lisa

Zygmunt Freud w swoim błyskotliwym eseju[9] opisuje w jaki sposób Mona Lisa odzwierciedla (domniemany) homoseksualizm Leonarda da Vinci. Wskazuje, że jest ona przez tak wielu odbierana jako piękna, ponieważ nie można stwierdzić czy jest kobietą… czy mężczyzną. W zasadzie prezentuje jedność pierwiastka męskiego i żeńskiego.

Kobiecy punkt widzenia, republikański i społeczny, musi zatem zostać włączony do narracji europejskiej. Europa jest podmiotem politycznym idącym w poprzek granic narodowych i to jest dokładnie to, co oznacza słowo „republika”: od czasów średniowiecza, republika była ucieleśnieniem systemu prawnego i wspólnoty ponadnarodowej[10].

Ponadto, jeśli spojrzymy na pierwsze w historii przedstawienia Europy na mapach – Europy jako Res Publica Europaea w następstwie Res Publica Christiana – ujrzymy to:

11 mapa kobita

Ta mapa z 1537 r. ukazuje ciało kobiety, na którym każda monarchia, „naród” (choć jeszcze wtedy nie istniał [jako osobne pojęcie – przyp. red.], lud lub grupa etniczna znalazły swoje naturalne i „organiczne” położenie. Symbolika tej mapy uświadamia nam, że każdy ma swoje miejsce i przestrzeń – a nawet szczególne funkcje – w ciele Europy: Hiszpania (wtedy Monarchia Habsburgów) jest głową, Francja klatką piersiową, Niemcy sercem, Dunaj aortą itd. Mogą żyć tylko razem: nie ma głowy bez piersi, nie ma serca bez głowy, itp. Dla dzisiejszej Wielkiej Brytanii – zmagającej się z niemądrą debatą na temat „Brexitu” – symboliczne przesłanie głosi: obecne Zjednoczone Królestwo (ówczesna Anglia) razem z Danią tworzą lewą rękę, która trzyma ziemskie berło. Jeśli amputujemy ramię i odetniemy je Europie, lewa ręka umrze, ponieważ nie potrafi żyć sama.

Zajmowanie „organicznego” miejsca w Europie różni się bardzo od obecnej dyskusji na temat „utraty tożsamości” w Europie. Myślę, że ponownie powinniśmy zainspirować się tym, co przekazuje nam nasza zbiorowa historyczna i emocjonalna pamięć zawarta na mapach. Zauważmy także, że Galicja jest jednym z bytów żyjących pod długą, szeroką i zwiewną suknią Europy, więc dzisiejsza Ukraina także do niej należy. Widzimy też, że Europa kończy się na Bosforze, co może tłumaczyć niektóre ze współczesnych problemów z potencjalnym tureckim członkostwem w UE.

Są także inne przesłania mapy, którą datuje się na czasy, gdy ludzie rozumieli obrazki, ale w większości byli analfabetami. To ważne, że Europa jest kobietą odzianą w długą, szeroką i zwiewną suknię. Ta alegoria przedstawia ochronę, bezpieczeństwo, płodność, żywienie, a także piękno. Żadnej z powyższych kwestii nie można odnaleźć w dzisiejszej (męskiej) Unii Europejskiej. Nadszedł czas, by wreszcie uczyć się na własnej historii.

Wreszcie, obraz pokazuje nam, że każdy region, każdy lud Europy – Galia, Teutonia, Szkocja, Wenecja, Katalonia, Bułgaria, Grecja – może pozostać tym, czym jest. Nie musi przemieniać się w federację państw narodowych, w powszechnie kontestowaną wizję przypominającą papkę ziemniaczaną z Unią Europejską na wierzchu, która pozbawia wszystkich tożsamości i kompetencji.

Zamiast tego, mapa udowadnia, że nikt nie traci swojej tożsamości, tylko poprzez nią przyczynia się do tworzenia res publica europaea, wspólnego europejskiego dobra, które jest nam prezentowane – co w kategoriach symbolicznych ma znaczenie – jako wspólne ciało. Jak widać, mapa rozwiązuje np. problemy katalońskie i szkockie, i sprawia, że są one bez znaczenia. Tym samym, wszyscy mogliby żyć pod dachem Republiki Europejskiej, zapewniającej prawną równość obywateli, gdybyśmy tylko nie byli pochłonięci sporem na temat narodów i subsydiarności. Europa jest wspólnym dachem prawnym, pod którym każdy lud posiada  autonomię.

Europa jako republika i zasada równości politycznej

Granice państwowe, które przychodzą i odchodzą, są w zasadzie stworzonym przez człowieka historycznym artefaktem, fikcją, natomiast regiony są autentyczne i stanowią rzeczywistą Heimat[11]. Należy w tym kontekście pamiętać, że aż do około1880 roku Europa była bardziej „bezgraniczna” niż dzisiaj i można było podróżować z Paryża do St. Petersburga bez paszportu.

Ponownie dekonstruujemy granice: strefa Schengen i waluta euro są przykładami dzisiejszych prób ich przełamania w Europie. Wydaje się jednak, że nie chcemy zrezygnować z innych, o wiele ważniejszych granic narodowych, które dotykają spraw administracyjnych, socjalnych i podatkowych. Uniemożliwiają za to powstanie – i usamodzielnienie się – prawdziwego europejskiego podmiotu politycznego.

Oto kilka przykładów, w jaki sposób  narodowy lewiatan ciągle zniewala Europę:

Po pierwsze, oto lokalizacje głównych klastrów przemysłowych w Europie.

12 przemysl

Łatwo zauważyć, że nie są one zorganizowane „narodowo”. Widzimy ponadnarodowe ośrodki, przede wszystkim jednak możemy dostrzec wielkie nierówności między centrum a peryferiami w Europie oraz  wielkie nierówności pomiędzy terenami miejskimi a wiejskimi. Ma to miejsce w całej UE, a nawet wewnątrz Niemiec[12]. My jednak nadal tworzymy europejskie polityki podług granic narodowych, które w przemyśle i łańcuchu dostaw nie istnieją już od dłuższego czasu.

Na przykład, niemiecki samochód wcale nie jest niemiecki: zamontowane są w nim skórzane siedzenia z Włoch, opony z Francji, śruby ze Słowenii, niemniej  i tak wliczony jest on do niemieckich statystyk eksportowych. Gospodarki narodowe, takie jak słoweńska, są więc w dużej mierze uzależnione od niemieckiego łańcucha dostaw i w tym sensie nie są już w pełni autonomiczne[13].

Podkreślmy, chodzi mi głównie o to, iż na poziomie krajowym mierzymy to, czego nie należy już mierzyć, np. produktywność, eksport, itp. Nie ma sensu liczenie statystyk eksportowych na szczeblu krajowym w ramach strefy walutowej – przecież, przykładowo, nie szacujemy różnic w eksporcie pomiędzy niemieckimi landami, jak Hesja czy Szlezwik-Holsztyn.

Co więcej, pozwalamy państwom członkowskim konkurować ze sobą. Zamiast widzieć Europę jako zbiorczą gospodarkę z jednym „kontem” dla wszystkich narodów, umieszczamy państwa – a co za tym idzie, ich obywateli – w relacji konkurencji jednych z drugimi. Działamy wewnątrz łańcucha dostaw, w którym nierówne pozostają: normy społeczne, podatki, płace i prawa socjalne. W ostatnich latach, w szczególności Niemcy przyczyniły się do niszczenia innych gospodarek, celowo utrzymując płace na niskim poziomie[14]. Często w ramach debaty publicznej podnosi się argument, że „Niemcy za wszystko płacą”, jednak liczby mówią coś zupełnie innego: Niemcy na rynku wewnętrznym, na walucie euro, a nawet na kryzysie euro, zdecydowanie zarobiły. Tylko dzięki minusowemu oprocentowaniu swoich obligacji państwowych było to ok. 30 mld euro. „Niemiecki model” nie pasuje do reszty Europy! Nie mówiąc już o tym, że dominująca rola Niemiec w Unii Gospodarczej i Walutowej nie przynosi korzyści dla wspólnoty.

Poprzez takie narodowe źródła polityki europejskiej, doprowadza się faktycznie do wypaczenia funkcji ochronnej, którą państwo ma wobec swoich obywateli: kraje UE znajdują się w wyścigu tzw. race-to-the-bottom, jak niegdyś w reklamie zajączki Duracell, przy czym niemiecki zajączek ma największą baterię, która działa jednak kosztem jego sąsiadów. Państwa powinna co do zasady – jeszcze do tego powrócę – gwarantować obywatelom równe prawa. Mają też obowiązek roztaczać opiekę nad swoimi obywatelami, a nie troszczyć się o rynki. W systemie Unii Europejskiej jest dokładnie odwrotnie. Państwa UE wystawią swoich obywateli do konkurencji z innymi obywatelami, aby przemysłowi zagwarantować jak najlepsze warunki, co byłoby w ramach demokratycznego państwa narodowego nie do pomyślenia. Zróżnicowane prawa obywatelskie i socjalne w Europie, szczególnie w strefie euro, są jednak właśnie największą przeszkodą na drodze do politycznej wspólnoty.

Przykład drugi: europejski rynek energetyczny. Zielona energia jest subwencjonowana w sposób zróżnicowany narodowo. Co więcej, także sieci energetyczne pozostają pod kontrola poszczególnych państw.[15] A co z unią energetyczną?! Jeśli Portugalia wyprodukuje nadwyżkę zielonej energii, to nie ma możliwości zasilenia nią sieci francuskich, ponieważ firmy energetyczne lobbują skutecznie stanowisko Francji w Radzie. Niemcy z kolei się już nauczyły, że Energiewende może funkcjonować tylko w kontekście europejskim, jednak decyzja o zielonym przekształceniu energetycznym zapadła tylko w Berlinie. Inni mieli mało do powiedzenia.

Przykład trzeci: unia kapitałowa. Planowane jest  zmobilizowanie prywatnych pieniądzy oraz funduszy inwestycyjnych by zwiększyć ogólny poziom inwestycji. W zielonej księdze zawarto  wiele zachęt, np. by przekonać kapitał do inwestycji w małe i średnie przedsiębiorstwa, albo żeby wprowadzić ułatwienia podatkowe, które byłyby różne dla poszczególnych krajów. Stąd, unia kapitałowa oparta na różnych narodowych zachętach podatkowych jest w istocie contradictio in adiecto. Prawdziwym problemem dla inwestorów w transnarodowych klastrach działających w regionach przygranicznych jest to, że nie wiedzą, które prawo upadłościowe ich obowiązuje. Zamiast rozwiązać ten problem poprzez harmonizację lub opracowanie unijnego prawa upadłościowego, UE ucieka w retorykę reform strukturalnych i kryzysu kredytowego. Można rzec, że Unia Europejska jest doskonała w unikaniu rozmowy o słoniu, który stoi w środku pokoju.

Przykład czwarty: cyfrowa Europa. Wszyscy już wiemy – a teraz  nawet jest to zapisane w analizach Deutsche Banku – że słabe funkcjonowanie szerokopasmowego Internetu stanowi  przeszkodę rozwojową dla obszarów wiejskich. Stąd też pojawiła się koncepcja „unii cyfrowej”, którą promuje nawet niemiecki komisarz UE. Jednak finansowanie oraz infrastruktura konieczna do urzeczywistnienia tego przedsięwzięcia pozostają nadal w rękach państw, których często na jej  rozwój nie stać. Wielkie sieci telekomunikacyjne czy elektryczne, które były fundamentem wzrostu gospodarczego w ubiegłym wieku, powstały dzięki państwowym monopolom[16]. Unia Europejska niestety nie może zastąpić państwa, bowiem nie wolno jej angażować własnych środków, a już na pewno zaciągnąć kredytów, by zbudować odpowiednią infrastrukturę w regionach wiejskich, której przecież rynek nie zagwarantuje: Internet szerokopasmowy na Amrum lub w Ardèche się nie opłaca. W ten sposób ani nie uda się zbudować europejskiego Internetu na skalę światową wg europejskich reguł, ani zaopatrzyć weń regionów wiejskich. Jest to przykład, który przekłada się na wiele innych polityk UE.

Poprzez narodowo kształtowane polityki regionalne petryfikujemy różnice, szczególnie pomiędzy miastami a obszarami wiejskimi, które doganiają nas potem w sensie politycznym: dzisiejszy kryzys społeczny jest także kryzysem na linii miasto-wieś. Przede wszystkim jednak populizm, który podkopuje zrastanie się Europy, jest ogólnoeuropejskim problemem obszarów wiejskich. Z regionalnego, społecznego kryzysu rodzi się europejski kryzys wyborczy. Spójrzmy tylko na mapę Francji, poparcie dla Frontu Narodowego jest szczególnie wysokie w tych regionach wiejskich, gdzie istnieje  duża stopa bezrobocia. Mapy bezrobocia i poparcia dla FN są niemalże identyczne.

13 mapy

Spójrzmy na Wielką Brytanię: północne i wiejskie regiony mają szczególną tendencję do głosowania na UKIP. Nieliczny przemysł, który pozostał na tym obszarze, jest jednak często zależny od rynku wewnętrznego. Innymi słowy, głos na UKIP szczególnie zaszkodziłby zdeindustrializowanym północnym regionom Anglii[17]. Dzisiejszy kryzys społeczny na obszarach wiejskich jest kryzysem całej jutrzejszej Europy!

Czy zaradzimy temu poprzez strategie narodowe? Obawiam się, że nie. Musimy zacząć znowu myśleć o obszarach miejskich i wiejskich łącznie, ponieważ kryzys społeczny w regionach wiejskich jest kryzysem wspierającym populizm, a tym samym kryzysem europejskiego jutra. Te regiony w całej Europie powinny być wspierane przez państwo, szczególnie jeśli chodzi o infrastrukturę. Ulubione pojęcie polityków europejskich: „reforma strukturalna”, tu nie pomoże. Z 6 mld euro, które zostały wygospodarowane do walki z bezrobociem wśród młodzieży, wykorzystano jedynie 25 mln euro, ponieważ w regionach wiejskich nie istnieje infrastruktura, średnia przedsiębiorczość, a tym samym  nie ma pracy dla młodych osób. Niszczymy wiejski styl życia, zamiast budować bardziej zdecentralizowany. Albo więc zostawimy te regiony zdewastowane i będziemy je w zasadzie „karmić” poprzez europejski system redystrybucji fiskalnej z obszarów miejskich/obszarów przemysłowych do obszarów wiejskich (i tym samym uczynimy je swoimi ośrodkami wypoczynkowymi), albo je odbudujemy. To jest nasz wspólny wybór, a nie tylko sprawa polityk poszczególnych państw strefy euro.

Musimy zrobić w Europie następującą rzecz: przywrócić ochronną funkcję państwa wobec obywateli, poprzez gwarantowanie, że wszyscy obywatele Europy mogą zasadniczo i trwale liczyć na jedno: na zasadę równości politycznej! To jest ten europejski dach res publica europae według mapy z 1537 r. Poniżej tego dachu, musimy odbudować żywe i w dużej mierze autonomiczne regiony, które są rekonstrukcją „ciał społecznych”, jak nazwałby je wspaniały francuski socjolog Pierre Rosanvallon[18].

Nawiasem mówiąc jest to zgodne z europejskim trendem, wedle którego obszary metropolitalne i miejskie chcą być bardziej niezależne. Zarówno miasta, jak i obszary wiejskie, mogą stać się nową suknią Europy, nowoczesną suknią, która będzie „Europą sieci dwudziestego pierwszego wieku – Network Europe 21”. Ta nowa Europa jest płaska, elektromobilna, korzysta z lokalnych źródeł energii, funkcjonuje na podstawie ekonomii dzielenia się (sharing economy), Internetu i tzw. Internetu rzeczy. W ten sposób stanie się na nową globalną awangardą, która nakreśli ramy przyszłego dualistycznego (global-local governance) systemu zarządzania, którego świat potrzebuje bardziej niż państw narodowych[19]. Ta Europa będzie także wspierała slow-food i będzie sprzyjała klimatowi, będzie przywracała dawne regionalne agrokultury, a nie uczestniczyła w wielkich europejskich politykach rolnych, które mają katastrofalny wpływ zarówno na  Europę, jak Afrykę, gdzie – wraz z innymi czynnikami – są źródłem ubóstwa i problemu uchodźstwa.

I wreszcie, koncepcja ta pozostaje w zgodzie z innym megatrendem, lub  raczej renesansem myślenia republikańskiego i spółdzielczego, które jest  z natury kooperacyjne[20]. Myśl spółdzielcza pojawiła się na początku XX wieku i była tworzona przez banki spółdzielcze (Caissa d’Espagna w Hiszpanii, we Francji Crédit Agricole, Raiffeisen- und Sparkassenbanken w Austrii i Niemczech), które stanowiły kręgosłup lokalnej przedsiębiorczości. Nie muszę chyba podkreślać, że obecna polityka UE, w tym szczególnie unia bankowa, działa dokładnie odwrotnie, tworząc dobre warunki polityczne i strukturalne dla dużych banków, jednocześnie skarży się na kryzys zadłużeniowy obszarów wiejskich.

Tak więc Europa przyszłości powinna się opierać na dwóch filarach: na wspólnym dachu ochrony prawnej dla równości wszystkich obywateli, oraz na autonomiczności regionów i obszarów metropolitalnych. Nie znaczy to, że chciałabym  zrównywania wszystkich. Kiedy mówię o zasadach politycznej równości, mam raczej na myśli:

  • Równe prawa wyborcze,
  • Równe podatki dla obywateli (podatek dochodowy, podatek od nieruchomości),
  • Równy dostęp do praw socjalnych.

Rewolucja Francuska przyniosła równość wszystkim europejskim obywatelom niezależnie od ich klasy. Dzisiejsza (pokojowa!) rewolucja umysłów w Europie powinna zapewnić wszystkim równość niezależnie od państwa narodowego.

Przykładowo, w Niemczech poziom życia pomiędzy Monachium a Rugią, czy też krajem Saary jest bardzo zróżnicowany. Pomimo to obywatele wybierają na tych samych zasadach Bundestag, podlegają tym samym obowiązkom podatkowym oraz mają ten sam dostęp do praw socjalnych. Podatki od działalności gospodarczej i od osób prawnych nie są tej samej wysokości, i tym sposobem  wyrównują różnice regionalne. Tak samo mogłoby być w Europie. I znowu, nie chodzi tu o regionalne niwelowanie odmienności, ani o socjalistyczny egalitaryzm, ale o zasadę politycznej równości, bez której nie sposób sobie wyobrazić trwałej wspólnoty politycznej. W przypadku Europy ciągle wydaje się to niewyobrażalne. Podobnie było na ziemiach niemieckich w 1868 r., kiedy  podnoszono krzyki: „Jednolite, ogólnoniemieckie ubezpieczenie społeczne – mój Boże, nigdy!” I wówczas przyszedł Bismarck i jednak udało się. Nikt nie może przewidzieć co jest wyobrażalne i możliwe do zrealizowania na poziomie europejskim: wręcz przeciwnie. To już nie utopia, skoro w Brukseli jakiś czas temu zaczęły się prace nad europejskim ubezpieczeniem na wypadek bezrobocia. Z drugiej strony,bez zasady politycznej równości nie można, począwszy od strefy euro, zbudować trwałej wspólnoty europejskiej. Zatem może wreszcie powinniśmy zrozumieć ten stan rzeczy.

Dobrą wiadomością jest to, że europejscy obywatele w swojej większości już zaakceptowali zasadę politycznej równości. Według analiz socjologicznych, zasada politycznej równości, także z uwzględnieniem świadczeń socjalnych, została zaakceptowana już dawno temu przez 2/3 obywateli[21]. Wydaje się, że społeczeństwa wyprzedzają swoje elity polityczne, które skoncentrowały się  na wyścigu z populistami. Tym bardziej szkoda, że żadna europejska partia nie zapisała sobie na sztandarach celu politycznej równości.

Pokoleniowa dynamika dyskusji o Europie jest zdumiewająca. Zdumiewający jest też fakt, że większość starszych białych mężczyzn nie jest w stanie wyobrazić sobie Europy dzisiejszej młodzieży. Co proponujemy młodym pokoleniom, żyjącym w Europie, której Bruksela nie chce oficjalnie stworzyć?

Jeśli młoda kobieta ostatnie trzy lata pracowała w Anglii, posiada niemieckie obywatelstwo i jeszcze ma chłopaka z Danii z czasów studiów w Holandii, wszystko to już jest dla niej normalnością. A jeśli do tego jeszcze im obojgu udało się jakoś ułożyć życie, to pojawia się marzenie o dziecku. I po decyzji o opuszczeniu Anglii i ewentualnym powrocie do rodziny do Niemiec, decydują się jednak zamieszkać w Danii i tam wychować potomstwo. Do tej pory wszystko wygląda romantycznie. Ale czy zastanawialiście się kiedyś jakie decyzja taka pociąga za sobą konsekwencje prawne? Po długich dyskusjach z władzami okazało się, że po tym, kiedy  kobieta zarejestrowała się w Niemczech jako bezrobotna, straciła wszystkie świadczenia socjalne, wynikające z wpłat w trakcie pracy w Anglii. Powinna była mieć chociaż trzy składkowe dni pracy w Niemczech, aby móc przenieść swoje uprawnienia do Niemiec. Już samo to jest absurdalne. Tymczasem jako przyszła mama z niemieckim obywatelstwem, w Danii nie ma prawa do niemieckich świadczeń socjalnych. A z kolei z duńskich świadczeń socjalnych może skorzystać jedynie wówczas, jeśli co najmniej trzynaście miesięcy przed porodem rozpoczęła odprowadzanie składki do narodowej kasy ubezpieczeń społecznych. Czy tego  właśnie chcemy? Zatem, co zaproponujemy młodemu pokoleniu, które już żyje Europą, jakiej  nie chcemy stworzyć?

Regionalna i republikańska Europa: zdecentralizowana i z nowym, transnarodowym europejskim parlamentaryzmem

Gdybyśmy się jednak zdecydowali, to jak miałaby wyglądać strefa euro w formie europejskiej republiki, konstytuowanej przez regiony i obszary metropolitalne? Postaram się jak najszybciej wykazać, jak  ze strefy euro mogłaby powstać Euro-Unia, a wreszcie Republika Europejska. Szczegółowo można o tym przeczytać w „Manifeście na rzecz powołania Europejskiej Republiki”, który w 2013 r. opublikowałam razem z austriackim pisarzem Robertem Menasse[22].

Najpierw, musimy zauważyć, że to nie państwa, ale obywatele europejscy są suwerenami. Tym samym odpada problem europejskiego demosu, na którym często ostatnio zatrzymują się debaty w tej sprawie (jako przykład można tu przywołać Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe). Gdybyśmy zdekonstruowali pojęcie suwerenności i na nowo odkryli suwerenność jako zindywidualizowany koncept[23], to zauważylibyśmy że jesteśmy obywatelami w dwojakim sensie. Z jednej strony obywatelami Unii Europejskiej,  z drugiej zaś – państw. Jednak suwerenność tych państw opiera się jedynie na pierwotnie przez nas delegowanej suwerenności. Na tej podstawie może skonstruować nowy europejski ustrój (polity). Innymi słowy, nawet jeśli Wielka Brytania jako państwo wyjdzie z Unii Europejskiej, to Szkoci – i wszyscy inni obywatele brytyjscy – pozostają obywatelami UE.

Zacznijmy od strefy euro, która jest najbardziej jednolita gospodarczo i najsilniej potrzebuje oparcia waluty euro o fundament europejskiej demokracji. Strefa euro, rdzeń europejskiej republiki, ma obecnie 19 członków, ale wiele państw, jak np. Polska, mogłoby szybko do niej dołączyć. Nowy parlamentaryzm europejski byłby wówczas możliwy. Nie chodzi przy tym o większą partycypację[24] czy plebiscytową demokrację, ale o system demokratyczny, który odpowiada regule podziału władz wg Monteskiusza: ogólnoeuropejska władza ustawodawcza kontroluje europejską władzę wykonawczą. Parlament strefy euro, wybrany w równych wyborach według reguły jedna osoba, jeden głos zostałby wyposażony w pełną inicjatywę prawodawczą.

Jürgen Habermas skonstruował  koncepcję „podwójnej suwerenności”[25], gdzie na władzę ustrojodawczą składają się: z jednej strony wszyscy europejscy obywatele, a z drugiej europejskie narody. Sprowadza się to do podniesienia pozycji obywateli UE do pozycji równej suwerenności państw narodowych. Tym samym doszłoby do oddzielenia państwa narodowego od demokracji, w takim stopniu, w jakim obywatele unijni staliby się współsuwerenni i zajęliby w stosunku do suwerennych państw narodowych pozycję równoprawną (heterarchiczną) w procesie konstytuowania europejskiej wspólnoty.

14 domek

Parlament Europejski musiałby posiadać inicjatywę legislacyjną, a także prawo do wnoszenia planu budżetu. Tym samym zwykła procedura prawodawcza, która wymaga zgody obu izb, musiałaby zostać rozciągnięta na wszystkie polityki unijne. Wobec tego Rada Europejska, zajmująca do dzisiaj pozycję na wpółkonstytutywną, zostałaby włączona do Rady Ministrów, która za to przekształciłaby się w drugą izbą parlamentu. Wreszcie, Komisja Europejska musiałaby przejąć zadania rządu, odpowiedzialnego zarówno przed Radą, jak i Parlamentem[26].

Można to jeszcze przesunąć w czasie, zważając na to, że pomysł „Network Europe 21” opiera się na dwóch filarach – republikańskim dachu Europy oraz na niezależnych regionach/miastach. Europa mogłaby się wzorować na modelu amerykańskim: obok proporcjonalnie wybieranego europejskiego parlamentu, funkcjonowałby także europejski kongres, złożony z dwóch senatorów z każdego regionu lub obszaru metropolitalnego, w którym  każdy region/obszar metropolitalny miałby swojego gubernatora. Byłoby to również możliwe do uzgodnienia  z bezpośrednim wyborem europejskiego prezydenta, a trzeba dodać, że taki pomysł nie jest już dzisiaj utopią, bowiem postulat ten znajduje się w programie wyborczym wielu europejskich partii politycznych i mógłby on stanowić głębokie ćwiczenie w budowaniu tożsamości dla obywateli europejskich w XXI wieku.

Europa, którą sobie wyobrażamy, nie jest zorganizowana na poziomie narodowym. Jest zdecentralizowana, choć jednocześnie powiązana sieciowo, poprzez technologie informatyczne i komunikacyjne, transport oraz energię. Europa ta dysponuje równomiernie rozbudowaną i wspieraną przez UE infrastrukturą, która spowoduje, że regiony wiejskie dotrzymają kroku rozwijającym się obszarom miejskim i nie będą więcej zaniedbywane.

Dawniej opuszczone obszary wiejskie rozwijać się będą dzięki nowej infrastrukturze i regionalnym gospodarkom opartym na lokalnie pozyskiwanej energii i lokalnych bankach. Regiony i miasta staną się rdzeniem kręgowym w systemie nerwowym zdecentralizowanych polityk prorozwojowych i klastrów przemysłowych. Nowa sieć dołączy do innych europejskich celów rozwojowych, takich jak: zdecentralizowane pozyskanie energii, mobilność oparta o pojazdy napędzane energią elektryczną, gospodarka spółdzielcza, zrównoważony rozwój obszarów wiejskich, regionalna organizacja rolnictwa.

Zdecentralizowana struktura „Network Europe 21”, która połączy obszary wiejskie z siecią miast, nie będzie już zorganizowana na szczeblu narodowym: regiony i miasta będą związane transnarodową demokracją i wspólnymi zasadami prawnymi Republiki Europejskiej.

Nad Europą regionów/miast zostanie rozpostarty duży parasol Republiki Europejskiej, która będzie reprezentowała Europę na poziomie międzynarodowym (w zakresie polityki zagranicznej, ochrony środowiska, handlu, agendy cyfrowej itd.), i która stanie się  klamrą dla wspólnoty politycznej gwarantującą obywatelom równe prawa państwowe i socjalne: równe prawa wyborcze, równe podatki i przenoszalność praw do świadczeń socjalnych. Niezbędny bufor i konkurencja pomiędzy regionami powstaną dzięki regionalnym podatkom.

Tym samym, państwa narodowe przestaną być koniecznymi filarami konstytucyjnymi projektu europejskiego XXI wieku. Projekt „Network Europe 21” będzie się opierał na regionach, które pozostaną dalece niezależne. Nasza idea odwołuje się do postulatów współczesnych ruchów regionalnych, jak chociażby Szkocja i Katalonia, protestujących przeciwko władzy państw narodowych. Byłoby to podwójne zwycięstwo Europy, zdolnej do działania jako jeden podmiot na poziomie międzynarodowym, wewnątrz zaś bliskiej obywatelom.

Podsumowanie

Naprawdę dobry pomysł poznaje się po tym, że jego realizacja wydawała się od początku wykluczona.

Albert Einstein

Władza państwa pochodzi od narodu i tak szybko do niego nie wróci.

Kurt Tucholsky

Dlatego że to, co jest  może się zmienić, to to, co jest, nie jest wszystkim.

Theodor Adorno

Powiedzenie Alberta Einsteina o tym, że „pomysł nie jest dobrym pomysłem, jeśli na początku nie uchodził za iluzoryczny” wydaje się tu na miejscu. Innymi słowy, prawo do utopii jest prawem człowieka, bowiem jak mawiał Theodor Adorno: „Dlatego że to, co jest może się zmienić, to to co jest, nie jest wszystkim”[27]. Dzisiaj jak nigdy jesteśmy odpowiedzialni za to, aby Europę zmienić.

Może teraz zadają sobie Państwo pytanie: jak dostaniemy się z punktu A do punktu B? To ważna kwestia. I faktem jest, że obecnie wydaje się, że nie sposób przejść  z A do B, oraz że Republika Europejska nie będzie głosowana przy unijnym stole negocjacyjnym. To nie jest pytanie, na które można tam odpowiedzieć. Niemniej jednak możemy, a wręcz musimy pozwolić sobie myśleć o przyszłości, jaką chcielibyśmy zobaczyć. Po raz pierwszy możemy sobie pozwolić na opracowanie jasnej wizji europejskiej politycznej wspólnoty. W rzeczywistości naszym obowiązkiem jest stworzenie spójnej narracji dla Europy i wiara, że otrzyma ona poparcie społeczne, które pozwoli zdobyć polityczną uwagę.

Koncepcje europejskie Richarda Coudenhovena-Kalergiego i Aristide`a Brianda z lat dwudziestych ubiegłego wieku też stały się rzeczywistością dopiero w latach pięćdziesiątych. Nawet unia walutowa potrzebowała 30 lat od planu Wernera do wprowadzenia euro. Czasami dobre rzeczy potrzebują czasu i swojej historycznej przyczyny. A przecież ukształtowanie się europejskiej demokracji jest  złożoną i trudną sprawą. Zapewne będziemy do tego potrzebowali pół wieku, ale warto mieć kompas: tylko z jasno określonym celem UE nie będzie pozostawała w błędnym kole, jak obecnie.

„Network Europe 21”, Republika Europejska nie jest rzeczywistością, ale jest wyobrażalna. Koncepcja republiki jest fundamentem pojęciowym dla politycznego porządku wspólnot na kontynencie europejskim od czasów Platona. Jest ona zgodna ze wszystkimi europejskimi tradycjami politycznymi i językami, od Polski do Włoch. Pojęcie republiki przemawia do naszych emocji swoim odniesieniem do dobra wspólnego. Następnym krokiem jest więc wytworzenie świadomości, że jako pełnoprawni i wyemancypowani obywatele Europy posiadamy w każdym momencie zdolność do uporządkowania kontynentu na nowo, ponieważ to my jesteśmy suwerenem!

Czy jest to łatwe? Ależ skąd! W jaki sposób możemy stworzyć wspólną biurokrację, ale też ochronić małe wspólnoty, jak chociażby obywateli Malty, którzy byliby praktycznie niereprezentowani w Parlamencie Europejskim? Czy jest możliwe zapewnienie takiego poziomu arbitrażu politycznego pomiędzy bardzo różnymi regionami i miastami? A finansowe przeciąganie liny pomiędzy centrum a peryferiami? Jak wyważyć różne społeczne preferencje? Czy istnieje europejska opinia publiczna? Co zrobimy z językami? Czy da się to rozwiązać za pomocą technologii? Czy możemy sobie wyobrazić posiedzenia Parlamentu Europejskiego z elektronicznym tłumaczeniem? Przemówienia z Brukseli bezpośrednio transmitowane w języku narodowym do państwowych telewizji? Naukowcy są wobec odpowiedzi na te pytania nadal bardzo sceptyczni[28]. Niemniej jednak, skoro w Indiach, które  są krajem ubogim i z wysokim odsetkiem analfabetyzmu, wielojęzyczna demokracja wydaje się działać, to dlaczego Europa nie miałaby być zdolna do posiadania wielojęzycznej demokracji? Nic nie jest proste. Także dekonstrukcja strefy euro i rozwiązanie UE nie są łatwe. Ale żyć w tym potworze też już nie chcemy. W rzeczywistości nie pozostaje nam nic innego, jak budowanie europejskiej demokracji: Yes we can. Jeśli tylko chcemy, to możemy!

W przeciwnym wypadku, musimy wyobrazić sobie świat, do którego właśnie zmierzamy, ludzi którzy będą nami rządzić jeśli Marine Le Pen stanie na czele Francji, a Jobbik wygra na Węgrzech; jeśli pozwolimy populistom wzniecać niepokój i stwarzać problemy, idiotyzm zakróluje. A wtedy, po rewolucji neoliberalnej, może przyjść rewolucja inwigilacji i nadzoru, która, napędzana przez strach, promować będzie złudne pojęcie bezpieczeństwa. Należy sobie przypomnieć, że Karl Popper był zaniepokojony przeciwnikami otwartego społeczeństwa. Jesteśmy w momencie, w którym ponownie stajemy się wrogami innych, podzieleni wzdłuż granic narodowych – i ponadto, jesteśmy tak zajęci własnymi sprawami, że zapominamy, że świat na zewnątrz zmienia się coraz szybciej – świat, w którym w nieodległej przyszłości możemy nie odgrywać zasadniczej roli. Wszak stanowimy tylko 7% globalnej populacji. Cóż innego powinniśmy robić, jeśli nie inwestować całej naszej energii w stworzenie prawdziwego europejskiego podmiotu politycznego, który działa sprawnie?

Ci z was, którzy mogą właśnie teraz zainteresować się Europą, ci z was, którzy zaczęli rozumieć, że sprawa Europy jest sprawą nas wszystkich, powinni wyciągnąć z tego jedną lekcję: jeśli nie chcemy politycznego zaniedbania naszego kontynentu, musimy odbudować Europę i ponownie postawić ją na nogi, by pasowała do XXI wieku.

Musimy (od)budować ją w oparciu o zasadę równości wszystkich obywateli europejskich! Domagamy się więc wdrożenia zasady równości politycznej. Europa musi przyjąć ten ruch emancypacyjny. Jest to zadanie na miarę XXI wieku, krok w kierunku “Network-Europe 21”.

Nie musimy zrobić tego wszystkiego natychmiast, jednakże musimy podjąć wyzwanie, by wyrwać się z błędnego koła. Po pierwsze, należy przełożyć nasz cel na papier, jako roszczenie. Pierwsze przedstawienie Europy na mapach, o czym wspominałam wcześniej, pochodzi z 1537 r. W 2037 r. będzie więc miało 500 lat. Pozostaje nam około 30 lat, by naprawić republikańską “Network-Europe 21” i nakierować Europę na wspólną przyszłość jej obywateli, i to na innych zasadach niż dzisiaj.

Niech żyje Republika Europejska! Republika Europejska w budowie!

Odwiedź nas, dołącz, podpisz się i pomóż nam!

www.european-republic.eu


[1] Cerstin Gammelin i Löw, Raimund, Die Strippenzieher, Econ Verlag, Berlin 2014.

[2] Jürgen Habermas, The Lure of Technocracy, John Wiley & Sons, London 2013.

[3] http://images.zeit.de/politik/2011–‐09/use–‐frage1–‐deu–‐neu.jpg

[4] Menasse, Robert, Reden wir über Europa, Suhrkamp, Berlin 2014.

[5] Ulrich Beck, German Europe, Polity Press, Cambridge 2014).

[6] Do tej pory powstało mnóstwo literatury politycznej na ten temat. Porównajprzede wszystkim: Wolfgang Streeck, Buying Time, Verso Books, London 2014. Zobacz także:  Claus Offe, Europe Entrapped, Polity Press, Cambridge 2015; Hauke Brunkhorst, Das doppelte Gesicht Europas,  Suhrkamp, Berlin 2014. Zobacz też: Chantal Mouffe, Colin Crouch (Post-Democracy), którzy opisują w najdrobniejszych szczegółach wyczerpaną, technokratyczną demokrację w UE. Oraz liczne artykuły na ten temat, w tym: Josepha Stiglitza, Paula Krugmana i innych na stronie: https://www.socialeurope.eu/, publikacje Friedrich-Ebert-Stiftung (www.fes.org) lub liczne publikacje Christiana Odentahla na stronie Center for European Reform, CER, London: www.cer.uk.org.

[7]  http://www.foederalist.eu/2015/04/griechenland–‐fehler–‐eu–‐eurokrise.html oferuje dobry przegląd dyskusji politycznej i gospodarczej na temat Grecji. Olivier Blanchard z MFW w badaniu w 2013 r. przyznał, że popełniono błędy. Jednakże Komisja Europejska od dawna broni się przed tymi nowymi odkryciami.

[8] Dla tych, którzy mają okazję odwiedzić Zurych, proszę zwrócić uwagę na wspaniałą wystawę o Europie „Europa – die Zukunft der Vergangenheit“ w Kunsthaus Zurich: http://www.kunsthaus.ch/.

[9] Sigmund Freud, Eine Kindheitserinnerung des Leonardo Da Vinci, Wien 1910.

[10] Karsten Nowrot, Das Republikprinzip in der Rechtsordnungengemeinschaft, Jus Publicum, Mohr Siebeck, Tübingen 2014.

[11] Robert Menasse, Reden wir über Europa, Suhrkamp, Berlin  2013.

[12] Cf. Ballas et al., The Social Atlas of Europe, Policy Press, Bristol 2014.

[13] Pogátsa, Zoltàn, Hungary: From Star Transition Student to Backsliding Member State,”Journal of Contemporary European Research”, 5.4 (2009), 597.

[14] Wiele artykułów na ten temat można znaleźć tu: http://www.nachdenkseiten.de/?p=15990#h08, zobacz w szczególności artykuły Haralda Schumanna z „Der Tagesspiegel”.

[15]  Deutsche Bank Research, 31 lipiec 2014 (“Progres wymaga szerokiego zasięgu: prywatna inwestycja wymaga większych rządowych bodźców”).

[16] Z tego powodu DGP rekomenduje powstanie Planu Marshalla dla Europy w dziedzinie infrastruktury: http://www.dgb.de/themen/++co++985b632e–‐407e–‐11e2–‐b652–‐00188b4dc422

[17] Miejsko-wiejski podział Wielkiej Brytanii: http://www.cer.org.uk/publications/archive/policy-brief/2015/disunited-kingdom-why-%E2%80%98brexit%E2%80%99-endangers-britain%E2%80%99s-poorer-reg

[18] Pierre Rosanvallon, The Society of Equals, Harvard University Press, 2012.

[19] Jeremy Rifkin, Die Null-Grenzkostengesellschaft und das Internet der Dinge, Econ, Düsseldorf 2013.

[20] Zobacz: przypis 13.

[21] Jürgen Gerhards and Volker Lengfels, European Citizenship and Social Integration in the European Union, Taylor & Francis Ltd., London 2015; zobacz także: Martin Heidenreich, Krise der europäischen Vergesellschaftung, Springer, Wiesbaden 2014.

[22] http://diepresse.com/home/presseamsonntag/1379843/Manifest–‐fur–‐die–‐Begrundung–‐einer–‐Europaeischen–‐Republik  Kunsthaus Zurich: Europe – The future of the Past:  http://www.kunsthaus.ch/en/exhibitions/ , gdzie dostępne są pliki audio na temat Republiki Europejskiej.

[23] Porównaj pisma Jeana Bodina (Les six livres de la République) i Hansa Kelsena.

[24] „Forma podąża za funkcją”: formalne uczestnictwo nie tworzy demokracji. Rozwijam ten argument tutaj: https://www.boell.de/de/2015/06/09/vom-umgang-mit-autoritaeren-regimen-oder-was-ist-heute-demokratie

[25] Leviathan 42, 4/2014.

[26] Są to, nawiasem mówiąc, kluczowe projekty reform, które zostały niedawno przedstawione przez tzw. Grupę Spineli,  dotyczące nowej konstytucji UE. Reformy te uczyniłyby demokrację strefy euro bliższą Monteskiuszowskiej zasadzie podziału władz. Był to pomysł rozważany także w raporcie Westerwellego o przyszłości Europy z września 2012 r., a nawet wcześniej w artykule: Schäuble-Lamers, Kerneuropa z 1994.

[27] Theodor Adorno, Negative Dialectics.

[28] Scharpf, Fritz, Das Dilemma der supranationalen Demokratie, [w:] Leviathan 1/2015; Höpner, Martin, Der Integrationistische Fehlschluss, [w:] Leviathan 1/2015; Wolfgang Streeck, op. cit. 

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa