GÓRSKI: Wojna analogowa

Na paradzie z okazji Święta Wojska Polskiego zabrakło mi jednego elementu – platformy ze sprzętem komputerowym i jadących na niej geeków.


Brzmi śmiesznie, ale dotyka bardzo poważnej kwestii. Związane jest bowiem ze zmianą postrzegania wojska, a szerzej bezpieczeństwa państwa. Wojskowi, politycy, eksperci coraz więcej mówią o cyberbezpieczeństwie. Coraz większa świadomość zagrożeń dla państwa przenoszonych drogą internetową jest także wśród wszystkich tych, którzy przyszli obejrzeć defiladę, którzy popierają takie przedsięwzięcie, tych, którzy są jej przeciwni lub mają w stosunku do niej mieszane uczucia.

Wpływa na to z pewnością obecność w mediach tematów związanych z cyberterroryzmem. Znaczenie informatyków w dziedzinie bezpieczeństwa i stabilności państwa dociera do nas również poprzez kulturę masową. W filmach i serialach takich jak Bond czy House of Cards pojawia się obowiązkowo postać geeka, który posiada olbrzymią siłę, od której zależy przyszłość państwa czy nawet świata. Nie ma znaczenia, czy jest to przerysowane czy nie, chodzi o pokazanie istotnej kwestii dzisiejszego świata i jego porządku. Państwo powinno również zabrać głos w tym temacie i zobrazować to swoim obywatelom. Defilada i prezentacje możliwości sprzętu w dniu Święta Wojska Polskiego mogłyby dobrze temu służyć.

Oczywiście kwestie związane z bezpieczeństwem cybernetycznym nie są proste. Nie mam tu na myśli skomplikowanego języka, programowania czy poruszanie się w jego świecie, lecz o pytania, które rodzą. Dotyczą one naszej prywatności i możliwości jej utraty. Pokazanie przynajmniej części narzędzi jakimi dysponuje państwo (a także inni uczestnicy sieci), dałoby nam lepsze spojrzenie na świat, w którym żyjemy – niezależnie, czy by się to nam podobało czy nie.

I tak nie wiele moglibyśmy zrobić, ponieważ trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie dzisiejszego świata bez internetu. Musimy również pamiętać, że bezpieczeństwo jest w końcu tym obszarem, w imię którego jesteśmy w stanie zrezygnować z części naszej wolności i „zaryzykować”, że kiedyś może zostać wykorzystane przeciwko nam. Przecież to, że wojsko było wykorzystywane przeciwko swoim współobywatelom nie przesądziło o jego likwidacji, i nadal panuje powszechna zgoda co do jego obecności.

W cyberniebepieczeństwie znajdują się wszystkie państwa, choć potęgi takie jak Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny są bardziej na nie narażone. Majowy atak hakerów na system informatyczny Bundestagu pokazuje, że może to być dziś narzędzie sabotażu, destabilizacji, osłabienia państwa – w wymiarze funkcjonowania i wizerunkowym. Ataki na architekturę informatyczną mogą być również preludium do działań z użyciem konwencjonalnych sił.

Jednak często tkwimy jeszcze w starym paradygmacie. Znacznie głośniej i chętniej dyskutujemy o zakupach samolotów, czy śmigłowców niż o przetargach na nowe systemy komputerowe lub tworzonych nowych programach. Dla Polaków zagrożenie wciąż wiąże się z wejściem na terytorium wrogich wojsk. Tego uczy nas nasza historia, jest to też lekcja z wydarzeń w Gruzji czy Ukrainie. Ale nie oznacza to, że mamy lekceważyć albo traktować po macoszemu cyberbezpieczeństwo. Stan państwa w tym aspekcie nie powinien być wyrugowany ze sfery publicznej i pozostawiony tylko ekspertom, ale powinien być również przedstawiany opinii publicznej i poddawany pod jej osąd. Temu właśnie służy defilada wojskowa.

Czy mogą zainteresować zwykłych obywateli nowoczesne wojskowe technologie cyfrowego świata, tak samo jak potrafią to uczynić Leopardy, Rosomaki czy F-16? Z pewnością. Co prawda trudno zamieścić zdjęcie z programem informatycznym na Facebooku, ale można udostępnić jego wynik. Nie da się także podziwiać jego wyglądu (chyba, że interfejs), ale można zachwycać się możliwościami. Pokazy ataków hakerskich i udaremniania ich mogłyby być również elementem inscenizacji, pokazów lub swoistych manewrów. Platforma z geekami podczas defilady w Święto Wojska Polskiego jest oczywiście tylko uproszczonym popkulturowym obrazem, który jednak dotyka rzeczywistych problemów.

Wirusy komputerowe, które mogą atakować inne państwa lub bronić przed nimi stały się równoprawnym elementem sił zbrojnych, tak samo jak gry komputerowe należą dziś do świata sportu, o czym możemy się przekonać włączając jeden z polskich kanałów sportowych.

Niektórzy powiedzą, że o kwestiach związanych z bezpieczeństwem cybernetycznym powinno być cicho, a dyskrecja jest jego najlepszym przyjacielem. Jednak pewien zakres jawności wyścigu zbrojeń cyfrowych jest konieczne dla zrozumienia dzisiejszego świata przez obywateli, by nie sprowadzali zagrożeń tylko do prostych wizji sprzed kilkudziesięciu lat, które oczywiście nie zostały wykreślone z repertuaru teatru wojny. Ani żeby nie zostali pozostawieni reżyserskim wizjom Sama Mendesa. Państwo ma w tej kwestii ważną rolę do odegrania.

fot. włodi, cc flickr.com

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa