Już PO?

Platforma nie potrzebuje obrony, niczym panna na wydaniu. Ma być skuteczną machiną rządzenia, która potrafi przewodzić Polsce. Czas na wewnętrzną reformę


Po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej, po siedmiu wygranych z rzędu wyborów, po opanowaniu wszystkich instytucji przez przedstawicieli tej partii, po porzuceniu przez Donalda Tuska Polski dla posady w Brukseli, po naginaniu praw człowieka w sprawach ACTA, OFE i po co najmniej dziwnych wyborach samorządowych, dobrze się stało, że na polskiej scenie politycznej coś drgnęło.

Ostatnie wybory prezydenckie obnażyły prawdę o dezaktualizacji oferty PO i wypalenie formuły strachu przed powrotem IV RP. Co więcej, 1/5 wyborców ponownie poszukuje miejsca dla siebie i czyni to poza katalogiem partii brylujących na scenie od dekady.

Wbrew powszechnej opinii elektorat Kukiza to nie masa frustratów, a ludzi którzy najzwyczajniej nie utożsamiają się z obecnymi elitami politycznymi ze względu na ich zatracenie się. Wyborcy poszukują alternatywy i gotowi są zjednoczyć się wokół haseł, które mogą podważyć istniejący ład, nawet jeśli ich faktyczna realizacja mogłaby przynieść Polsce więcej niebezpieczeństw niż korzyści.

Nowy prezydent Andrzej Duda stoi przed niesamowitą szansą. Będąc przedstawicielem nowego pokolenia posiada przed sobą nie tylko perspektywę jednej lub dwóch kadencji w Pałacu Prezydenckim, lecz również długiej kariery politycznej. Jej powodzenie zależy przede wszystkim od tego czy uda mu się rzeczywiście zostać prezydentem wszystkich Polaków, czy też wzorem poprzednika, który ani razu, gdy miał ku temu sposobność, nie skorzystał z konstytucyjnej roli arbitra, by  w imieniu rodaków sprzeciwić się polityce rządu.

Dzisiaj, gdy niektorzy, niczym szczury na tonącym statku, myślą już wręcz o opuszczeniu Platformy partia ta nie może unikać debaty nad swoją przyszłością. Platforma nie potrzebuje obrony, jak to próbuje ją bronić Michał Danielewski na łamach Gazety Wyborczej, bo to nie jest bezbronna i porzucona panna na wydaniu, tylko skuteczna machina rządzenia, która przewodziła Polsce przez najdłuższy okres w jej postkomunistycznej historii.

Platforma Obywatelska nie musi od zaraz generować nowego projektu politycznego. Stoi przed wyjątkową szansą „zmiany biegu” polskiej transformacyjnej sceny politycznej. Nadszedł czas, żeby porzucić kuszącą, lecz niezwykle szkodliwą w demokracji koncepcję bezideowej polityki. Ta formuła już się wyczerpała. Dzisiejsza Platforma Obywatelska jest passé. W partii brakuje nie tylko pomysłów, ale również i osobowości, które mogłyby odzyskać dla partii wiarygodność. Jako kibic piłki nożnej, mogę powiedzieć, że brakuje transferów i ułożenia drużyny na nowo.

PO zakochana w swojej nieomylności przeoczyła sposobność odnowy po wyjeździe Donalda Tuska. Zamiast postawić na nowe osobowości i nową agendę dla Polski na scenę weszli dotychczasowi drugoligowi wierząc, że posiadają dokładnie te same cechy co Tusk i by rządzić wystarczy kontynuować politykę „ciepłej wody w kranie”.

CC DonkeyHotey / Flickr

Problem w tym, że Tusk skutecznie pozbył się każdego, kto mógł mu zagrozić, a pozostawił tylko tych, którzy nadają się jedynie do wykonywania rozkazów – bez żadnej idei, bez żadnej wizji i co najgorsza, bez żadnego zrozumienia rzeczywistości, w której znajdują się ich rodacy.

Obecni liderzy polityczni to ławka rezerwowych emerytów. Teraz, gdy po wyborach prezydenckich okazało się, że Platforma może przegrać, jej politycy zachowują się jakoby był to wypadek przy pracy, a nie namacalny trend w społeczeństwie.

Politycy tej partii na dobre wyłączyli pokorę tkwiąc w przekonaniu, że nawet po zatonięciu statek nadal będzie pływał. Platforma musi przygotować się do roli opozycji. Ale nie opozycji pokroju Niesiołowskiego czy Grupińskiego, lecz opozycji przyziemnej i merytorycznej, nakłuwającej, a nie szczekającej (bo taką już mieliśmy) i co najważniejsze konstruktywnej, co będzie ewenementem na miarę ćwierćwiecza politycznej metamorfozy.

Platforma nie jest skazana na porażkę. Co więcej, stoi przed historyczną szansą dokonania milowego kroku w rozwoju polskiej demokracji, a tym samym przybliżenia jej do europejskiego mainstreamu kultury politycznej. Wystarczy, że jak żadna do tej pory partia postsolidarnościowa w wyniku przegranej nie zniknie rozpraszając się na polityczne nowotwory.

Czytelniku! Kup RPN (już od 1 zł) w naszej księgarni online. Res Publica Nowa daje do myślenia, ale potrzebuje Twojego wsparcia

Zamiast tego, w partii powinno dojść do głębokiej wymiany kadrowej i pokoleniowej. Starych „wyżeraczy” muszą zastąpić ludzie zapaleni i chętni, nadal posiadający wiarę i będący w stanie oprzeć projekt polityczny o wartości. Ludzi, którzy powrócą do korzeni nie tyle partii, co poglądów prawdziwie liberalnych i wolnorynkowych, gotowych do zerwania z dogmatami europejskiego politycznego koniunkturalizmu. Ludzi będących w stanie wziąć odpowiedzialność za krzywdzące dla społeczeństwa decyzje z czasów rządów Tuska i Kopacz, lecz którzy będą również w stanie przedstawić spójną alternatywę opartą na refleksji o stanie państwa po własnych rządach.

Tylko teoretycznie prezydent elekt jest przykładem nowego pokolenia. Jednak nie taka metamorfoza jest potrzebna Platformie. Młodych, wiernych i oddanych nie brakuje, lecz ich problem jest charakterystyczny dla całej dzisiejszej młodzieży. Nie umie nic, lecz za dobrobyt jest w stanie zrobić wszystko.

Trzeba pomyśleć o budowie trzonu eksperckiego z wybitnych w swoich dziedzinach specjalistów, których poglądy na sprawy publiczne będą wspierały cele polityczne wytyczone przez partię. Ich dobór powinien być oparty na klarownych i egzekwowalnych kryteriach. Skończmy z popychaniem na stanowiska decyzyjne wszelkiej maści asystentów i karierowiczów dla których jedynym celem jest utrzymanie się przy patronie i tępienie potencjalnych zagrożeń dla swojej pozycji.

Aby przetrwać politycy Platformy muszą powrócić do rzeczywistości. Kiedy wrócą na ziemię muszą mieć dobrych doradców, tak aby poziom gaf zaliczonych podczas rządów nie powracał raz po raz niczym bumerang.

Platforma musi przejść przez swój czyściec. Przegrać wybory, zbudować nową alternatywę, zagospodarować centrolewicę – nie ratując sie przy tym przez wciąganie na tonący statek postkomunistów i przypadkowych polityków – i zbudować nowy program oparty na obecnych potrzebach Polaków, a nie na politycznej charyzmie jednego polityka.

Tylko wtedy, jako pierwsza z polskich partii PO zerwie z kultem jednostki, zbuduje normalne i odnawialne struktury, co z kolei pozwoli stać się jej filarem polskiej demokracji.

Jeśli uda się tej partii nadać rytm cyklicznej wymiany kadr na najwyższych stanowiskach partyjnych w oparciu o wyniki wyborów, to może ona ponownie wprowadzić do naszej kultury politycznej nową jakość. Aby rywalizować z PiS nie wystarczy schować Niesiołowskiego, jak schowano Kaczyńskiego i Macierewicza. Trzeba na nowo zrozumieć Polaków. Tylko PO może szczycić się rządami podczas dwóch pełnych kadencji. Szkoda byłoby teraz zaprzepaścić taką okazję.

 

 

Foto: Platforma Obywatelska RP / Flickr

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Jeden komentarz “Już PO?”

Skomentuj

Res Publica Nowa