DOMARADZKI: Jak się pierze w oligarchii

Ujawniony przez międzynarodowe śledztwo dziennikarskie proceder to jeszcze jeden przykład konsekwencji rozpadu sowieckiego imperium. Czas pokaże, czy pióro jest silniejsze od złota rosyjskich oligarchów


W 2014 r. w ramach Projektu raportowania przestępczości zorganizowanej i korupcji ujawniono gigantyczny proceder prania brudnych pieniędzy, który pieszczotliwie nazwano „rosyjską pralką”. W proceder zamieszanych było ponad 5000 firm i 732 banki z 96 państw świata. W okresie od stycznia 2011 r. do października 2014 r. „przeprano” ponad 20 miliardów dolarów[1].

W fascynującym i jakże prostym procederze opisanym przez dziennikarzy śledczych, kluczowa była rola skorumpowanych przedstawicieli mołdawskiego wymiaru sprawiedliwości. Ich zadaniem było utworzenie rachunku na podstawie wyroku mołdawskiego sądu wzywającego fikcyjną firmę do zwrotu fikcyjnych należności, powstałych na skutek fikcyjnych transakcji między firmami istniejącymi tylko na papierze.

Aby proceder mógł istnieć, w przypadku każdej fikcyjnej transakcji musiał być zaangażowany obywatel Mołdawii, bo tylko wtedy w sprawie fikcyjnego długu jurysdykcję posiadał mołdawski sąd. Konta otwierano w mołdawskim Moldindconbanku, w którym to swoje rachunki posiadały również fikcyjne firmy.  Mołdawski bank został zalany dolarami z Rosji, a 8 mld zostało bezpośrednio wypłaconych w Mołdawii. Jednocześnie kolejne prawie 13 mld zostało przelanych do Trasta Komercbanka na Łotwie. Zaistnienie w unijnym obiegu bankowym ściągało odium brudnych pieniędzy i umożliwiało ich wydanie w dowolnym celu.

Dzisiaj Trasta Komercbanka już nie istnieje, a w Mołdawii toczą się postępowania przeciwko mołdawskim obywatelom zaangażowanym w proceder. Wszelkie próby uzyskania jakichkolwiek informacji ze strony rosyjskiej kończą się jednak niepowodzeniem. Wyprane pieniądze przepływały przez największe banki świata, a opublikowany w tym tygodniu raport Czeskiego Centrum Dziennikarstwa Śledczego rzuca światło na skalę używania krajowych systemów bankowych oraz stosowanych mechanizmów. Co ciekawe, według przedstawionych danych, pośród państw Grupy Wyszechradzkiej, to właśnie w Republice Czeskiej miała miejsce największa ilość, bo aż 184 transakcji, w których przelano środki w wysokości 37.868.816 dolarów. Na Węgrzech przelano 24,643,590 dolarów, w Polsce w 101 transakcjach przelano 9.799.040 dolarów, a na Słowacji w 30 transakcjach 4.901.916 dolarów[2].

Czescy dziennikarze śledczy rozpoznali cztery rodzaje płatności. W pierwszym przypadku były to transakcje między firmami z rajów podatkowych, które poza wspomnianymi przelewami, nie wykazują żadnych innych sygnałów życia. Drugim przykładem są firmy pośredniczące, które mogły zrealizować swój cel tylko w oparciu o współpracę z faktycznie funkcjonującą firmą, która po wykorzystaniu była stawiana w stan upadłości. Trzecim przykładem byli niestandardowi płatnicy w realnym handlu, gdy firmy uwikłane w proceder płaciły nadzwyczajne kwoty za rozmaity sprzęt. Czwartym przykładem, który twórcy raportu nazwali „rosyjskimi pieniędzmi rosyjskim firmom”, polegał na tym, że środki przepływające przez konta z firm z różnych państw świata wędrowały na konta innych zagranicznych firm, których właścicielami byli równie Rosjanie. Dodatkowym procederem, który zaobserwowano i rozpracowano we współpracy z austriackim partnerem, było przelewanie pokaźnych środków na konta osób prywatnych.

Olbrzymi nakład pracy dziennikarzy śledczych umożliwił rozpoznanie firm, które w Polsce znalazły się w orbicie działalności rosyjskiej pralki, a których nazwy autorzy raportu ujawniają. Oby polscy dziennikarze śledczy podjęli trop i zagłębili się w meandry rosyjskich przepływów również nad Wisłą.


Abdykacja idei imperialnej stworzyła oligarchów – te wykarmione przez liberalizm postimperialne potwory. W numerze Uwolnić moc. Powrót imperiów m.in. artykuł Spasimira Domaradzkiego o oligarchach.


Działania dziennikarzy śledczych ujawniają praktyczny wymiar istniejących zależności w co najmniej trzech wymiarach. W pierwszej kolejności obnażają współzależność między władzami państwowymi, tajnymi służbami oraz rosyjskimi oligarchami. Istnienie takich nieformalnych i równorzędnych potworów szarego zarządzania obrazuje ideę państwa i prawa, która dominuje w Rosji. Nie jest tajemnicą, że rosyjskie tajne służby funkcjonują na zasadzie państwa w państwie, lecz ujawnione fakty mówią wiele o skali przeplatania się oficjalnych działań państwowych i prywatnych oraz o nieformalnych mechanizmach, które umożliwiają prywatyzację państwa przez klikę, spółkę, grupę czy jednostkę, której macki sięgają jak najwyżej.

Po drugie, pokazują istotę i wpływ postsowieckich zależności ekonomicznych, finansowych i towarzyskich. Oczywiście, nie oznacza to, że w innych częściach świata nie znaleźliby się urzędnicy gotowi do współpracy przy takim procederze, lecz jego skala i systemowość pozwalają dostrzec nieformalne związki struktur systemu komunistycznego, które dostosowały się do nominalnie wolnorynkowej rzeczywistości i z łatwością ją wykorzystują. Tam gdzie wolny rynek i praworządność wytyczają granice możliwości, korupcja, fikcyjne firmy i brudne pieniądze demontują jego istotę.

W skali mikro, instrumentalne traktowanie firmy, jako jednostki nastawionej tylko na zysk jest również wyjątkowo niebezpieczne, dlatego że buduje narrację przedsiębiorstwa jako bezdusznego narzędzia wyzysku, które nie jest niczym innym jak tylko narzędziem cwaniaków. Taka narracja, wywodząca się z marksistowsko-leninowskiej wizji ustroju świata, stoi w całkowitej sprzeczności z zachodnim rozumieniem przedsiębiorstwa, które oprócz wypracowania zysku, posiada również swoiste zobowiązania wobec swoich pracowników i które pracuje na swój prestiż i dba o swój wizerunek. Rosyjska pralka wypłukuje tą perspektywę jednym obrotem wirowania.

Po trzecie, dysfunkcyjność struktur państwowych w obszarze poradzieckim, których słabość jest umiejętnie wykorzystywana przez Rosję do przedostania się na Zachód. Skorumpowany mołdawski wymiar sprawiedliwości oraz łotewski bank stanowiły skuteczną receptę na unijną wyobraźnię o finansowej moralności. Przedostanie się na terytorium Unii Europejskiej co najmniej tej wykazanej ilości wypranego kapitału stwarza możliwości oddziaływania, które powinny zmartwić wszystkie rządy i ich służby specjalne. Tym bardziej, że mechanizm ukazuje niekończącą się cyrkulację tych środków. Obecność rosyjskich brudnych pieniędzy nie tylko legitymizuje rosyjskie patologie, ale również podważa ład Unii Europejskiej. Rosyjscy oligarchowie znani są przecież ze swojej hojności dla rozmaitych szanowanych instytucji świata zachodniego, łącznie z najlepszymi uniwersytetami. Sprawnie funkcjonujący mechanizm prania brudnych pieniędzy obnaża przecież obłudę zachodniej moralności, gdyż do grona współsprawców należą nie tylko znane zachodnie banki, ale również powszechnie rozpoznawalne firmy czy instytucje. To wystarcza, by Kreml mógł mówić o hipokryzji Zachodu, który z jednej strony bije w bęben wartości, a z drugiej łasi się na przechowywanie rosyjskich brudnych pieniędzy.

Wielowymiarowość negatywnych skutków prania brudnych pieniędzy uzasadnia bezwzględną potrzebę walki z tym procederem. Tym bardziej jest to konieczne w dobie ideologicznej, politycznej i ekonomicznej konfrontacji, która chociaż przez wielu jest zaklinana, posiada wszystkie komponenty nowej Zimnej wojny. Chociaż dzisiaj to front informacyjny przyciąga największą uwagę, zachodnie dążenie do kumulacji kapitału musi wziąć pod uwagę jego pochodzenie i jakość, ponieważ może to być koń trojański, z którego może wyjść zagrożenie, z którym trudno będzie sobie poradzić.

Spasimir Domaradzki


[1] Dane są zaczerpnięte ze strony: https://www.occrp.org/en

[2] Dane zaczerpnięte ze strony: https://www.investigace.cz/ceska-spojka-v-ruske-pracce/

 

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa